Mieszkać w z(a)bytku
Przed domem nr 9 przy ul. Sobieskiego w Starym Sączu chodnik jest węższy niż tornistry pierwszaków idących do pobliskiej szkoły. Wypadków było już wiele. Dom zalewany fontannami wody tryskającej spod kół, remontowano wielokrotnie.
04.03.2005 | aktual.: 04.03.2005 09:28
Bogdan Pasiut musiał przebudować frontową ścianę. Wymienił stolarkę okienną i po serii zimowych roztopów znów ma wodę w domu. Ściany przesiąkły, okna gniją. Remonty pochłaniają pieniądze i dezorganizują życie rodziny, zaś zdrowie dzieci zagrożone jest przez wilgoć i grzyb. 5-letniego synka trzeba stale pilnować, by przebywał tylko w pokoju od podwórza.
- Piszemy monity do zarządców dróg, władz miasta i powiatu - mówi Pasiut. - O jakieś rozwiązanie błagają wszyscy mający domy przy ulicy Sobieskiego. Posesje wyglądają haniebnie nawet po odremontowaniu. Rodzinny dom Ady Sary z tablicą, która ją upamiętnia, jest odwiedzany przez turystów.
Kładą kwiaty i fotografują liszaje grzyba na ścianach. Kpią, że nie dbamy o zabytki, a my wydajemy krocie na naprawę domów niszczejących w fontannach błota. Ci, którzy powinni coś zrobić - odbijają piłeczkę: miasto wskazuje na Powiatowy Zarząd Dróg, ten na miasto.