Mięso: reaktywacja
W hurtowni wielkiego producenta znaleźliśmy salami przeterminowane o rok, ale za to świeżutkie etykiety. Czy do sklepów trafiają stare wędliny z nowymi naklejkami i datami ważności? - zastanawia się publicysta "Gazety Wyborczej".
Nasze śledztwo zaczęło się od zdjęć. Na jednym: w pojemniku z wodą moczą się zapakowane w folię wędliny. Na drugim: zbliżenie schabu, etykieta ze starą datą ważności powoli odłazi od folii, częściowo już ją zdrapano. "Zrobiłem te zdjęcia w hurtowni nr 5 w Ciechanowie należącej do firmy Sokołów SA" - opowiada nasz czytelnik, stały klient hurtowni, która obsługuje pół Mazowsza. "Zawsze tu kupuję, bo Sokołów to duże zakłady, a ja nie chcę struć klientów. A te wędliny moczą się od dwóch dni..." - informuje gazeta.
Po co moczy się kiełbasa w hurtowni jednego z największych producentów wędlin w Polsce? W notowanej na giełdzie firmie, która ma certyfikat jakości ISO 9001 i certyfikat AQAP wymagany od dostawców żywności dla wojsk NATO? - zastanawia się publicysta "Gazety Wyborczej".
"Mam pewne podejrzenia... Widziałem nowiuśkie etykiety ze świeżymi datami gotowe do naklejenia" - twierdzi czytelnik. Pytamy w hurtowni. "Nic takiego" - zapewnia kierownik Jan Turek.
W centrali Sokołowa panika. "To rzecz niewyobrażalna. Sprawdzimy" - obiecuje dyrektor Grzegorz Piechota, który odpowiada w firmie za hurt i detal. Późnym popołudniem tego samego dnia w koszu na śmieci pod hurtownią w Ciechanowie lądują całe pasy naklejek - nieużywanych etykiet z logo Sokołowa, pieczątkami inspekcji weterynaryjnej oraz różnymi datami przydatności do spożycia. Jest tam i 22.01.04, i 28.02.04, i wiele innych - informuje "Gazeta Wyborcza". (PAP)