Mieli rozmawiać o pokoju, zaskoczyły ich eksplozje
Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj otworzył w Kabulu obrady tradycyjnego zgromadzenia starszyzny plemiennej (dżirgi), która ma omówić kwestię pokoju oraz perspektywy pojednania w kraju. Chwilę później nieopodal miejsca obrad było wysadził się zamachowiec-samobójca. Było też słychać strzały oraz wybuchy rakiet. Karzaj opuścił zgromadzenie. Afgańska policja poinformowała, że otoczyła terrorystów i opanowała sytuację.
02.06.2010 | aktual.: 02.06.2010 11:21
Rebelianci uderzyli z kilku stron w kilkanaście minut po inauguracji obrad. Najpierw niedaleko miejsca posiedzenia spadły trzy rakiety i rozległy się strzały, następnie w powietrze wysadził się zamachowiec-samobójca. Do tego ostatniego ataku przyznali się talibowie.
"Marionetka Waszyngtonu" wzywa, by się nie bać
Zanim jeszcze konferencja się zaczęła talibowie zagrozili, że będą zabijać jej uczestników. Talibowie, którzy nazywają rząd Karzaja marionetką Waszyngtonu, nie chcą negocjować dopóki obce wojska nie opuszczą Afganistanu.
Otwierający dżirgę prezydent Afganistanu Hamid Karzaj przerwał po kilku minutach przemówienie, kiedy na zewnątrz rozległ się huk eksplozji. - Nie martwcie się. Słyszeliśmy już podobne rzeczy wcześniej - powiedział do około 1600 zgromadzonych. W konferencji, która ma potrwać trzy dni, biorą udział afgańscy deputowani, przywódcy plemienni, religijni, przedstawiciele lokalnych władz i organizacji pozarządowych, a także zagraniczni dyplomaci. Obrady odbywają się w olbrzymim namiocie na terenie kampusu uniwersyteckiego.
Jak poinformował rzecznik NATO, na którego powołuje się agencja Associated Press, kilku bojowników zostało postrzelonych; nie sprecyzował dokładnej liczby rannych. Afgańska policja podała, że zamachowiec-samobójca zginął, detonując materiały wybuchowe, które miał na sobie. Jak twierdzi AP, nie ma na razie doniesień o innych ofiarach ataku, w tym wśród uczestników zgromadzenia. Według AFP, zginęło dwóch kamikadze, a jeden został schwytany.
Na miejsce zdarzenia szybko dotarły siły bezpieczeństwa oraz śmigłowce.
Rzecznik talibów Zabiullah Mudżahid powiedział, że grupa czterech zamachowców-samobójców, przebranych w mundury afgańskiej armii otworzyła ogień, żeby dokonać "sabotażu i zniszczyć tę dżirgę pokoju". Rozpoczęta w środę zgromadzenie, nazywane "dżirgą pokoju", ma jedynie charakter konsultacyjny, podczas gdy postanowienia Loja Dżirgi zgodnie z konstytucją są prawnie wiążące - pisze AFP.
1600 przedstawicieli plemion i władz
W konferencji, która ma potrwać trzy dni, bierze udział około 1600 deputowanych, przywódców plemiennych, religijnych i przedstawicieli lokalnych władz. Rozmowy odbywają się w olbrzymim namiocie na terenie kampusu uniwersyteckiego.
Dżirga rozpoczęła się porannymi modłami oraz hymnem państwowym zagranym przez orkiestrę wojskową. Minister oświaty Ghulam Faruk Wardak powiedział, że obrady mają na celu zebranie opinii Afgańczyków i stworzenie mechanizmu dotarcia do opozycji, najwyraźniej nawiązując do bojowników walczących z afgańskimi władzami.
Prezydent Karzaj ma nadzieję, że dżirga umocni go politycznie poprzez wsparcie strategii oferowania pojedynczym talibskim bojownikom niskiego i średniego szczebla bodźców takich jak np. miejsca pracy.
Zanim jeszcze konferencja się zaczęła talibowie zagrozili, że będą zabijać jej uczestników. Talibowie, którzy nazywają rząd Karzaja marionetką Waszyngtonu, nie chcą negocjować zanim obce wojska nie opuszczą Afganistanu.