Międzynarodowy handel ludźmi - konferencja w Warszawie
Międzynarodowy handel ludźmi zajmuje trzecie
miejsce wśród najbardziej dochodowych przestępstw na świecie. Co
roku jego ofiarą, według oficjalnych statystyk, pada 600-800 tys.
osób, głównie kobiet i dzieci. Polska jest jednym z krajów
docelowych tego procederu. Do naszego kraju trafia coraz więcej
kobiet m.in. z Ukrainy, Bułgarii i Rumunii.
06.10.2004 17:00
Współpraca w sprawach przeciwdziałania temu procederowi i pomocy jego ofiarom były tematami zakończonej w środę w Warszawie dwudniowej konferencji. Pod hasłem "Tworzenie regionalnego partnerstwa na rzecz zwalczania handlu ludźmi w kontekście rozszerzenia UE" zorganizowała ją Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM).
W konferencji brali udział przede wszystkim przedstawiciele organizacji pozarządowych z Polski, Węgier, Czech, Słowacji, Mołdawii, Ukrainy, Białorusi, Bułgarii oraz USA.
Ofiarami tego procederu padają głównie ludzie biedni (pochodzący m.in. ze Wschodu i krajów afrykańskich), którzy chcąc poprawić sytuacją materialną swoich rodzin, decydują się na pracę poza granicami ojczystego kraju.
Według policjantów i Straży Granicznej, handlem ludźmi zajmują się międzynarodowe zorganizowane grupy przestępcze. Ofiary są werbowane na terenie ojczystych krajów i przemycane przez granice. Następnie trafiają do tzw. opiekunów, którzy zabierają im dokumenty i przemocą zmuszają m.in. do prostytucji, żebractwa lub niewolniczej pracy.
Przeciwdziałanie handlowi ludźmi to nie tylko zwalczanie tego procederu, ale też pomoc jego ofiarom. Jednym ze sposobów na to jest poszerzanie współpracy pomiędzy krajami (m.in. Unii Europejskiej) dzielenie się informacjami, praktyką i doświadczeniami. To było właśnie celem tej konferencji - podkreśliła dyrektor przedstawicielstwa IOM w Warszawie Anna Rostocka.
Zwróciła także uwagę na to, że coraz częściej nowe kraje członkowskie Unii Europejskiej, w tym także Polska, są traktowane przez handlarzy jako kraje tranzytowe lub docelowe.
To nie jest tak, że Polska jako kraj docelowy w handlu ludźmi to zjawisko nowe. Do Polski trafiały kobiety ze Wschodu już w połowie lat 90., ale zmienia się obraz tego procederu. Kobiet jest więcej, zmieniają się też kraje, z których pochodzą - powiedziała natomiast Stana Buchowska z fundacji La Strada, zajmującej się ofiarami handlu ludźmi, m.in. w Polsce.
Wyjaśniła, że parę lat temu najwięcej kobiet do naszego kraju trafiało z Bułgarii, w tej chwili z Ukrainy. Coraz więcej osób trafia też do Polski z Mołdawii, to nie są tylko kobiety i dzieci do prostytucji, to są też rodziny mołdawskie, które zmusza się do żebractwa - powiedziała Buchowska. Jak dodała, głównym problemem w zwalczaniu tego procederu jest to, że jego ofiary nie chcą zeznawać, bojąc się o swoje życie.
Dlatego zdaniem uczestników, ważne jest nie tylko zapewnienie opieki psychologicznej osobom uratowanym z rąk handlarzy, ale także chronienie ich przed ewentualną zemstą.
Jak wyjaśnił Marc Mezner z Departamentu Stanu USA, ofiary handlu ludźmi dostają w Stanach Zjednoczonych tymczasową wizę. Mogą też starać się o pobyt stały. Nawet tymczasowy pobyt jest lepszy niż natychmiastowa deportacja - podkreślił.