PolskaMichnik: tylko Sulik chciał wysłuchać nagrania

Michnik: tylko Sulik chciał wysłuchać nagrania

Tylko Bolesław Sulik, członek rady
nadzorczej TVP, chciał przesłuchać nagranie mojej rozmowy z Lwem
Rywinem - zeznał w piątek Adam Michnik przed sejmową komisją
śledczą. Jak powiedział, wiceprezes Agory Piotr Niemczycki
powiedział mu, relacjonując rozmowę z Sulikiem w sierpniu ub.r.,
że ten rozważa zgłoszenie na radzie nadzorczej TVP wniosku o
odwołanie prezesa Roberta Kwiatkowskiego.

Na pytanie Jerzego Szteligi (SLD), kto chronił kasetę z nagraniem rozmowy z Rywinem i kto miał do niej dostęp, Michnik odparł, że nie wie, gdzie taśma była przechowywana, ale nikt nie miał prawa jej tknąć bez jego wiedzy i zgody.

Pytany przez Tomasza Nałęcza (UP), czy wiceprezes Agory mógł sam dysponować nagraniem, Michnik zaprzeczył. Jak wyjaśnił, gdy latem 2002 roku, nagrania chciał wysłuchać Bolesław Sulik, Niemczycki zadzwonił do niego w czasie gdy Michnik był na urlopie. Wówczas nie wyraził zgody, by udostępnić kasetę Sulikowi.

Po powrocie naradził się z Niemczyckim, który przekonał go, "że nie stanie się nic złego", jeżeli Sulik odsłucha nagrania.

"Miałem głębokie przekonanie, że pan Bolesław Sulik chce odsłuchać tego po to, by mieć własny pogląd, a nie po to, żeby treść tego co usłyszał przekazać prezesowi Kwiatkowskiemu" - powiedział Michnik.

Niemczycki relacjonował mu rozmowę z Sulikiem, który był "wstrząśnięty", i nie był w stanie uwierzyć i w wizytę Rywina i w to, że podczas konfrontacji padło nazwisko Kwiatkowskiego.

Po chwili Michnik dodał, że Niemczycki powiedział też, iż Sulik rozważa postawienie na radzie nadzorczej TVP wniosku o odwołanie Kwiatkowskiego z funkcji prezesa, ale by postawić taki wniosek, musi przesłuchać nagranie.

Według Michnika, oprócz Sulika nikt spoza redakcji "GW" nie odsłuchiwał nagrania, a także - wedle jego wiedzy - nikt poza Sulikiem nie zwrócił się z taką prośbą.

Szef komisji śledczej spytał, czy Michnik nie uważał, iż nagranie chciał poznać ktoś, kto występuje w imieniu grupy trzymającej władzę i może to być Sulik. Jeśli przychodzi po trzech tygodniach pierwsza osoba, która się tym interesuje, to panu to nic nie mówi? - pytał Nałęcz.

"Nigdy ze strony tego człowieka nie spotkał mnie cień nielojalności i podejrzenia, że mógłby zachować się nie fair" - odparł redaktor naczelny "GW". Dodał, że wówczas wydawało mu się oczywiste, iż Sulik "jest i będzie po stronie tych, którzy Rywina zdemaskowali, a nie tych, którzy go przysłali z korupcyjną propozycją".

O udostępnienie kasety prosił też później minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk, lecz jak wyjaśnił Michnik - ta prośba miała całkowicie inny kontekst: Sulik przyszedł "jako przyjaciel do przyjaciół", a Kurczuk - jako minister sprawiedliwości, któremu Michnik nie dał nagrania.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)