Michnik: nie byliśmy pierwszymi, do których przyszedł Rywin
Adam Michnik nie wierzy, że "Gazeta Wyborcza" była pierwszym obiektem propozycji korupcyjnej Lwa Rywina. Uważa też, że Rywin przychodząc do naczelnego "GW" musiał mieć "kompletnie znieczulone sumienie".
10.02.2003 | aktual.: 10.02.2003 12:33
Ryszard Kalisz (SLD) zapytał Michnika m.in. o to, co - jego zdaniem - powodowało Rywinem, że nie bał się przyjść do Wandy Rapaczyńskiej z propozycją korupcyjną, że nie bał się odpowiedzialności karnej, konsekwencji? "On się nie bał pójść do ‘Gazety’ i do Agory, bo on nie wierzył, że istnieją w tym kraju uczciwi ludzie, którzy będą go napiętnować" - odpowiedział Michnik. Ocenił, że Rywin, żeby przyjść do "Gazety" "musiał mieć kompletnie znieczulone sumienie". Powiedział też: "Pokażcie mi drugą taką gazetę, która opublikuje taki skandal przynosząc sobie wyłącznie kłopoty, wyłącznie problemy... Lew Rywin prawdopodobnie tak rozumował".
Kalisz dociekał, czy Michnik mówiąc: pokażcie mi inną gazetę, która w podobnej sytuacji zachowałaby się tak jak my, "czy to znaczy, że jego zdaniem nie ma takiego innego dziennika, tygodnika?". "Z pańskiej wypowiedzi wynikło, że takiej nie ma" - powiedział Kalisz. "Ja się pana pytam wyraźnie: czy tego typu mechanizm korupcyjny - według pańskiej wiedzy - jest w innych gazetach, tygodnikach i w innej prasie?" - pytał.
"Ja jestem przekonany, że tak nie jest" - powiedział redaktor naczelny "GW".
"Chcę powiedzieć, że wiele dzienników i tygodników centralnych i lokalnych różnych orientacji pisało o korupcji. Natomiast pierwszy raz się wydarzyło, że ktoś idzie w światłach jupiterów i mówi: mnie chciano skorumpować. I ja się zastanawiam, szanowni panowie posłowie, czy to nie jest tak, że reakcja jest tak mocna, dlatego, że ta sprawa się wydarzyła. Co tu dużo mówić - wśród elit biznesowych, medialnych, politycznych, kulturalnych. Tak, Lew Rywin to jest człowiek z elity! I ta elita milcząco tolerowała, przyzwalała, że on tak mógł funkcjonować. I w tym sensie mi pokażcie taki drugi dziennik, żebyśmy my złamali tą zmowę milczenia, kiedy trafiło na nas" - tłuamczył Michnik.
Dodał: "Nie wierzę w to, panie pośle, nie wierzę, żebyśmy byli pierwszym obiektem tego typu propozycji pana Rywina. On by się nie ośmielił przyjść do nas, gdyby nie był w wielu innych miejscach. Nie wierzę w to".
Michnik podkreślił jednocześnie, że opiera się wyłącznie na logice. (reb)