Miasta grozy na Śląsku
"Aż siedem śląskich miast zajmuje czołowe
pozycje na liście miejsc, gdzie najbardziej wzrosło zagrożenie
przestępczością. Najlepiej walczą z gangami na Mazurach, nieźle
w... stolicy" - pisze "Życie Warszawy". Dziennik dotarł do
kolejnego opracowania Komendy Głównej Policji, której analitycy
wcześniej zrobili listę 55 najbardziej niebezpiecznych powiatów w
Polsce. Tym razem oceniano miasta powyżej 100 tysięcy mieszkańców.
"Porównaliśmy rok 1999, kiedy zmieniły się zadania policji z rokiem 2003, gdy reformy weszły w życie. Niestety, w 25 miastach nastąpiło znaczne pogorszenie stanu bezpieczeństwa" - mówi inspektor Aleksander Borkowski, dyrektor Biura Taktyki Zwalczania Przestępczości KGP. "Opracowując listę 40 zagrożonych miast, analitycy brali pod uwagę nie tylko liczbę przestępstw (bójki i pobicia, kradzieże, kradzieże z włamaniem, rozboje i wymuszenia oraz kradzieże rozbójnicze), lecz także specjalnie opracowany wskaźnik zagrożenia na 10 tysięcy mieszkańców" - podaje gazeta.
"Najbardziej zagrożone przestępczością są Dąbrowa Górnicza, Sosnowiec i Katowice. Od 1999 roku liczba przestępstw w Dąbrowie wzrosła o sto procent. W pozostałych miastach od 30 do 75 procent. Policjanci z miejsc, które najsłabiej wypadają w rankingu, uważają, że system oceny był niesprawiedliwy" - informuje "Życie Warszawy". "Nie wiem, po co ktoś porównywał to, co było przed laty, z sytuacją obecną" - mówi oficer policji z Dąbrowy Górniczej i zaraz dodaje: "przecież tu wszystko od tego czasu się zmieniło. Mamy na Śląsku większe bezrobocie, a wzrost przestępczości, niestety, ma także związek z biedą w regionie".
"Najlepiej jest w Olsztynie, Elblągu i Warszawie, gdzie nie tylko udało się zahamować wzrost przestępczości, ale nawet doprowadzić do jej znacznego spadku. To tym bardziej zaskakujące, że takie miasta jak Warszawa czy Szczecin pod koniec ubiegłego stulecia były jednymi z najbardziej niebezpiecznych. Teraz odbiły się od dna. W miastach tych liczba przestępstw spadła o ponad 17 procent" - podaje "Życie Warszawy".
"Czy po przygotowaniu listy można się spodziewać fali zwolnień komendantów z zagrożonych miast? Komenda Główna zaprzecza" - pisze dziennik. "Postanowiliśmy, że do wszystkich miast z listy zostaną wysłani specjalni oficerowie łącznikowi. Ich zadaniem będzie doradzanie co zmienić, co poprawić" - dodaje inspektor Borkowski. (PAP)