"MFDnes": za słowem holokaust trzeba widzieć ludzkie losy
W sześćdziesiąt lat po holokauście ludzie widzą już tylko jedną liczbę i dwa słowa: sześć milionów i komory gazowe. Jakoś wypadli z tego ludzie - napisał, nawiązując do obchodów 60. rocznicy wyzwolenia oboz Auschwitz-Birkenau, największy czeski dziennik "Mlada Fronta Dnes".
26.01.2005 | aktual.: 26.01.2005 13:06
Zdaniem komentatora gazety, aby zrozumieć ogrom tragedii, jakim był holokaust, trzeba niemal abstrakcyjną liczbę "sześć milionów" rozdzielić na losy poszczególnych ludzi.
"Trzeba nadać tej liczbie ludzką twarz (...) Dopiero wtedy zrozumiemy, że nie jest to jedynie rozdział w historii i temat kilku obowiązkowych audycji nadawanych w chwili, gdy zbliża się okrągła rocznica. Dopiero wtedy zrozumiemy, jak to musiało boleć. Umrzeć w komorze gazowej jest łatwo, dlatego, że człowiek nie ma już żadnego wyboru, ale to, co wcześniej, musiało być straszne" - napisał dziennik.
"Myśmy to wszystko, po 60 latach, spłaszczyli i uprościli. Mówimy: komory i sześć milionów. Niektórzy twierdzą nawet, że tych sześciu milionów właściwie nie było. Liczby z wielką ilością zer podważa się łatwiej, niż twarze i losy ludzi, których po wojnie zabrakło" - napisał dziennik, przestrzegając przed traktowaniem Auschwitz jedynie jako przeszłości, jako czegoś, co bezpiecznie przykryte jest pokrywą historii.
"Holokaust nie był jednak żadna klęską naturalną. Wymyślili go ludzie. A ludzie się nie zmieniają" - czytamy.
Agencja CzTK przyniosła wypowiedź Roberta Bartka ze skupiającej b. więźniów Auschwitz grupy Czeskiego Związku Bojowników o Wolność. Według Bartka 60. rocznica wyzwolenia Auschwitz to ostatnia szansa, aby usłyszeć świadectwo tych, którzy przeżyli.
"Spośród osób zamkniętych w czasie wojny w Czechosłowacji z powodów politycznych - z Auschwitz wróciło około 1500, a spośród Żydów, którzy wywiezieni tam zostali w transportach - około 2,5 tysiąca. Dziś w Czechach żyje ich w sumie około 300-400, a na Słowacji około 20" - powiedział Bartek.