Mężczyzna skazany, bo gonił złodziei
Gdy Jerzy Mizura z Puław zobaczył, że ci sami złodzieje po raz kolejny okradają jego samochód, zaczął ich ścigać. Wybił szyby w aucie, którym uciekali. I wpadł w kłopoty - pisze "Dziennik Wschodni".
15.12.2009 | aktual.: 15.12.2009 09:44
Auto Mizury okradano wielokrotnie. W lipcu ubiegłego roku zabrali jedno koło - opowiada Jerzy Mizura. - Chcieli odkręcić też drugie. Ale ich spłoszyłem.
Ci sami złodzieje zaczaili się miesiąc później. Mężczyzna usłyszał w nocy szczęk odkręcanego koła. Wyjrzał przez okno, a tam znowu ci sami złodzieje. Wybiegł z domu, na wszelki wypadek biorąc ze sobą siekierę.
Sprawców dopadł w polonezie, którym przyjechali na "łowy”. Ostrzegł złodziei, że jeżeli spróbują uciekać, to posypie się szkło. Spróbowali. Wtedy Mizura siekierą wybił trzy boczne szyby.
Dwóch siedzących w samochodzie mężczyzn zdołało zbiec. Kierowca został zatrzymany przez policję. Wkrótce wpadł także jego kompan. W uszkodzonym aucie policjanci znaleźli skradzione Mizurze koło i śruby. Oprócz tego nóż i kij bejsbolowy.
Wkrótce złodziejom udowodniono trzy włamania do poloneza Mizury. 22-letni Rafał S. i 20-letni Karol W. ukradli też pięć kół z innego auta. Zostali już skazani na półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata oraz po 700 złotych grzywny.
Ale skazany na grzywnę został też... właściciel auta. O zniszczenie poloneza, którym uciekali złodzieje, oskarżyła go właścicielka auta i matka jednego ze sprawców. Sąd uzasadniając wyrok powiedział, że musiał ukarać mężczyznę, bo niszcząc samochód sprawców, Mizura przekroczył granice obrony koniecznej.