Mężczyzna miał przy sobie prawdziwą bombę
Mężczyzna, z powodu którego ogłoszono alarm bombowy w dzielnicy Tensta w Sztokhomie, miał faktycznie przy sobie urządzenia wybuchowe - poinformowała szwedzka policja.
Mężczyzna, który twierdził, że jest Norwegiem, siedział od południa na ziemi w pobliżu parkingu i płakał. Przy jego pasie znajdowało się czarne pudełko z wystającymi kablami. Powiedział, że został porwany i udało mu się uciec z bliskiego mieszkania, gdzie był przez trzy dni przetrzymywany. Utrzymywał, że zmuszono go do noszenia zdalnie detonowanej bomby.
Oddział saperów zdjął podejrzane pudełko z pasa mężczyzny i zabrał z miejsca zdarzenia, by wysadzić w bezpiecznej strefie. Okazało się, że jest to urządzenie wybuchowe, którego rodzaj sprawdzają obecnie specjaliści.
Kilka godzin wcześniej w okolicy ewakuowano około 100 mieszkańców i wstrzymano ruch.
Władze nie podały tożsamości mężczyzny, który trafił do szpitala, informując jedynie, że urodził się w Norwegii i ma dwadzieścia kilka lat.
Diana Sundin ze sztokholmskiej policji podała, że przeszukano mieszkanie, w którym miał być przetrzymywany Norweg. Aresztowano podejrzanego o porwanie ponad 30-letniego mężczyznę i trwają poszukiwania dalszych dwóch mężczyzn zamieszanych w tę sprawę.