Świat"Merkel skrytykowała papieża, a ws. Steinbach milczy"

"Merkel skrytykowała papieża, a ws. Steinbach milczy"

Milczenie kanclerz Angeli Merkel w sprawie sporu wokół szefowej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach może zaszkodzić stosunkom polsko-niemieckim - ocenia niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". "Merkel skrytykowała papieża, ale w sprawie Steinbach milczy" - pisze dziennik.

"Merkel skrytykowała papieża, a ws. Steinbach milczy"
Źródło zdjęć: © AFP

18.02.2009 | aktual.: 25.02.2009 11:06

"Związek Wypędzonych koniecznie chce, by jego przewodnicząca zasiadła w radzie fundacji. Można się opowiedzieć za lub przeciw. Ale Merkel od miesięcy kryje się za formalnościami i terminami" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".

Jak dodaje, kanclerz postarała się o tolerancję polskiego rządu dla projektu centrum informacji o wysiedleniach, ale "decydującą kwestię pozostawia otwartą i ryzykuje szkodę dla stosunków polsko-niemieckich, które ponoć chce chronić".

Według "SZ" nie potrzeba wielkiej fantazji, by zinterpretować to milczenie. "Angela Merkel nie lubi mówić zarówno o porażkach, jak i o konfliktach - rozwiązanych czy nierozwiązanych" - ocenia bawarski dziennik.

Jak pisze z kolei "Die Welt" ze względów historycznych zrozumiała jest nieufność Polaków wobec Niemców, "jednak opór wobec planowanej Fundacji 'Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie' mija się z celem".

"Według wypowiedzi osób projektujących, centrum nie jest pomyślane jako miejsce, które ma opłakiwać własne wypędzenia w sposób agresywny i niepozbawiony rewanżyzmu. Przyjęta zostanie bardziej europejska perspektywa, a niemiecka wina nie będzie przemilczana" - pisze "Die Welt". Jak dodaje, trudno pojąć sprzeciw Polski wobec udziału szefowej BdV we władzach fundacji.

"Erika Steinbach sama zawsze przypominała o europejskiej perspektywie wysiedleń. Po drugie nie jest zadaniem rządu federalnego wpływać na uprawnione organizacje w sprawie nominacji ich przedstawicieli do rady fundacji. Związek Wypędzonych ma prawo mianować takie osoby, jakie uważa za odpowiednie. Czy można brać mu za złe to, że w pierwszym rzędzie myśli o Erice Steinbach, bez której idea tego ośrodka pamięci nigdy nie stałaby się rzeczywistością?" - pyta "Die Welt".

Według informacji gazety Steinbach poczuła się bardzo skrzywdzona wypowiedzią ministra w kancelarii polskiego premiera Władysława Bartoszewskiego, który stwierdził, że ewentualne powołanie szefowej BdV do rady fundacji byłoby porównywalne z wysłaniem przez papieża negacjonisty Richarda Williamsona do rozmów z Izraelem.

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" krytykuje zarówno Bartoszewskiego jak i koordynatorkę niemieckiego rządu ds. współpracy z Polską Gesine Schwan. Jak pisze, chwilowo wydaje się, że dla stosunków polsko-niemieckich byłoby lepiej, gdyby oba kraje nie powołały swych pełnomocników ds. wzajemnej współpracy.

"Piastujący takie urzędy okazują się przydatni, jeśli na podstawie osobistej wiedzy objaśniają inny kraj mieszkańcom swojego kraju i pomagają likwidować nieporozumienia" - pisze "FAZ". "Ale Władysław Bartoszewski, który w Niemczech ceniony jest jako weteran i budowniczy mostów, myślał, że przysłuży się stosunkom polsko-niemieckim kategorycznie ostrzegając rząd federalny przed powołaniem Eriki Steinbach do rady fundacji poświęconej wysiedleniom" - dodaje.

Z kolei - według "FAZ" - dla Gesine Schwan nie było nic pilniejszego jak oświadczyć w mediach, że ministrowie z ramienia SPD odrzucą nominację Steinbach. Schwan wyraziła taki pogląd m.in. w magazynie telewizji 3sat "Kulturzeit".

"Oboje skłonili przez to Związek Wypędzonych, by potwierdził poparcie dla swej przewodniczącej. Są oni tym, czego Niemcy i Polacy nie potrzebują: pełnomocnikami ds. złych stosunków" - podsumowuje dziennik.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)