Menedżerowie zajmą się majątkiem naukowców
Wart wiele milionów złotych majątek Polskiej Akademii Nauk stał się solą w oku posłów. _Chcemy powołać zespół menedżerów, którzy się nim zajmą_ mówi "Życiu Warszawy" Joanna Fabisiak z PO.
16.08.2006 03:15
Niegospodarność, podwójny budżet, nad którym nikt nie panuje, leżące odłogiem hektary ziemi, których nikt nie dzierżawi ş posłowie z sejmowej komisji edukacji nie pozostawiają na PAN suchej nitki. Twierdzą, że tak dłużej być nie może. Na razie rozpoczęła pracę komisja, która ma zbadać finanse PAN. Konsekwencją ustaleń posłów ma być zaś powołanie zespołu menedżerów, którzy będą profesjonalnie zarządzać majątkiem PAN. Jak dowiedział się dziennik pomysł ten rzuciła posłanka Platformy Obywatelskiej Joanna Fabisiak.
Majątek PAN wart jest ok. 717 mln zł. Tylko w tym roku wpływy ze sprzedaży nieruchomości należących do PAN mają wynieść ok. 12,3 mln zł. Polska nauka jest w zapaści, nie ma na nią pieniędzy, a Akademia, której statutowym celem jest pobudzanie nauki, nie umie czerpać korzyści z tego, co ma uważa Fabisiak.
Jako przykład podaje tereny PAN w podwarszawskiej gminie Jabłonna. Mają tam ok. 100 hektarów ziemi, która leży odłogiem. Niechże te nieużytki pracują na rzecz polskiej nauki - apeluje. Jej zdaniem, PAN nie wie nawet, co posiada, bo nie przeprowadziła inwentaryzacji.
Na potwierdzenie swoich zarzutów Fabisiak przytacza raport Najwyższej Izby Kontroli z wykonania budżetu przez PAN. Wykryte nieprawidłowości sięgają prawie 1,5 mln zł. PAN straciła pieniądze m.in. z powodu nierozliczenia kierowników trzech placówek zagranicznych z przekazywanych im zaliczek.
Gazeta informuje, że najbardziej denerwuje posłów fakt, że podlegająca Sejmowi PAN dysponuje dwoma budżetami. Jeden to pieniądze, które dostaje na swoją działalność z kasy państwa (w tym roku ok. 53 mln zł), drugi - nad którym Sejm nie ma kontroli - w tym roku wyniesie ok. 14 mln zł.
Istnienie pozabudżetowej kasy stwarza możliwość korupcji - zauważa poseł PiS Artur Górski. Zdaniem posłów, wszystkie wpływy PAN powinny być zapisane w jednym budżecie - pisze "Życie Warszawy". (PAP)