Meksykanie w karnawał biją się, aż poleje się krew
Meksykańskie plemiona
indiańskie świętują karnawał dwoma obrzędami - bitwą do pierwszej
krwi i tańcem wykpiwającym hiszpańskich konkwistadorów - pisze hiszpańska agencja EFE.
Setki Indian Nahua, w tym dzieci, z miasta Zitlala w stanie Guerrero otwierają karnawał tradycyjnym rytuałem - bitwą, której wszyscy uczestnicy są ubrani w stroje kobiece i umalowani.
Trwająca co najmniej pięć godzin ceremonia rozpoczyna się zabawą na rynku, podczas której wszyscy tańczą i piją duże ilości mezcalu, napoju alkoholowego z agawy. Potem rozpoczyna się bitwa.
Burmistrz miasta Zitlala Nahu Garcia mówi, że nie wiadomo, skąd się wywodzi ta tradycja, ale wiąże się ona z legendą, że "kilka wieków temu przybyło tu plemię Coahuixca, które porywało kobiety". Miejscowi mężczyźni postanowili więc ich pokonać, przebierając się za płeć piękną.
Natomiast w wiosce Tlayacapan w stanie Morelos główną atrakcją karnawału jest taniec wykpiwający bezeceństwa hiszpańskich konkwistadorów, wykonywany przez Indian przebranych za Europejczyków. Mają na sobie maski przedstawiające białe twarze z ciemną brodą, a na głowach kapelusze z kolorowymi piórami. Przez cały tydzień karnawału tańczą oni na ulicach z grupą muzyków i hałaśliwą świtą.
Także pochodzenie tego tańca jest niepewne. Według legendy narodził się on w XIX wieku jako parodia swawolnego zachowania konkwistadorów przed nadejściem Wielkiego Postu. W tańcu uczestniczą wszyscy mieszkańcy wioski, a dzieci są go nawet uczone w szkołach. Przygotowania do zabawy trwają cały rok.