Medytacja chrześcijańska zresocjalizuje polskich więźniów?
Ruth Fowler, działaczka Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej z Australii, uczyła w poniedziałek w częstochowskim Areszcie Śledczym wychowawców i psychologów sztuki medytowania. Częstochowska placówka penitencjarna jest pierwszą w Polsce, gdzie jest już praktykowana medytacja przez osadzonych w Oddziale Zewnętrznym w Wąsoszu i przez aresztantów w Częstochowie.
08.09.2009 | aktual.: 09.09.2009 11:20
Inicjatorką wprowadzenia tej formy resocjalizacji była major Urszula Wojciechowska-Budzikur, psycholog i psychoterapeuta, zastępca dyrektora aresztu, sama praktykująca medytację chrześcijańską.
- Medytować może każdy i w każdych warunkach - zapewnia Urszula Wojciechowska-Budzikur.
W Wąsoszu na ponad 100 więźniów medytuje sześciu. Ale to dopiero początki. Do medytacji trzeba się po prostu przekonać. W areszcie, gdzie teraz przebywa 226 mężczyzn medytuje kilkunastu. Tu liczby często się zmieniają, bo aresztanci są po wyrokach przenoszeni do więzień, wychodzą też na wolność.
Jednym z medytujących jest Tomasz. Ma 32 lata, z czego kilka już spędził za kratami. Teraz czeka na kolejny proces, po ostatniej sześcioletniej odsiadce.
- W areszcie jestem od pięciu miesięcy, od około dwóch medytuję. Postanowiłem spróbować po obejrzeniu, już tutaj w areszcie, filmu o medytujących więźniach w Indiach - opowiada Tomasz. - Wcześniej podchodziłem do religii obojętnie. Teraz znajduję czas na modlitwę i medytuję rano, po szóstej, przez około pół godziny. W celi jest nas trzech. Nikt mi w medytacji nie przeszkadza. Zacząłem wreszcie myśleć o swoim życiu. Doszedłem do wniosku, że odsiedzę wyrok i zacznę nowe życie.
Ruth Fowler przekonuje, że medytować można nauczyć już małe dzieci. Ona sama uczy dzieciaki medytacji już w najmłodszych klasach. Podczas dziesięciominutowego seansu w częstochowskim areszcie medytowała razem z psychologami i wychowawcami. Metoda polega na powtarzaniu mantry - aramejskiego słowa ma-ra-na-tha (przyjdź Panie) w równo odmierzonych sylabach, zamknięciu oczu, rozluźnieniu i wsłuchaniu się w siebie.
Funkcjonariusze aresztu o medytacji chrześcijańskiej dowiedzieli się od Urszuli Wojciechowskiej-Budzikur. Pierwsze doświadczenia są bardzo zachęcające i w ślad za częstochowskim aresztem oraz zakładem karnym w Wąsoszu powinny pójść inne placówki na terenie kraju. Medytujący budzą zrazu zainteresowanie innych skazanych, lecz to szybko mija.
- Nie przypuszczałem, że medytacja może mieć tak pozytywny wpływ na człowieka - mówi Jarosław Opiłka, funkcjonariusz działu kwatermistrzowskiego.
Ruth Fowler twierdzi, że w Polsce jest na dobrą sprawę po raz pierwszy, poprzedniej wizyty z 1970 roku już nie pamięta. Najbardziej podoba jej się serdeczność i otwartość Polaków. Podkreślała, że medytacja chrześcijańska może dopomóc każdemu w poznaniu prawdy o samym sobie. Aby nauczyć się medytacji, nie trzeba zaszywać się na pustyni, jak przed wiekami robili mnisi. Rozpocząć można w każdej chwili i w każdym miejscu.
P. Piesik, J. Strzelczyk
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes/Częstochowa: Medytacja chrześcijańska trafiła za kraty aresztu