Medyk-samozwaniec ponownie w rękach policji
Policjanci zatrzymali 25-latka z Ozorkowa (Łódzkie), który fałszował dokumenty, wyłudzał recepty na leki, podawał się za lekarza i nawet zatrudnił się w pogotowiu ratunkowym. Swoją przestępczą działalność tłumaczył miłością do medycyny. Grozi mu 5 lat więzienia.
06.07.2007 | aktual.: 06.07.2007 12:44
Michał A. był już wcześniej znany policji i skazany przez sąd, ale na karę w zawieszeniu. Teraz wpadł po raz kolejny. - Został zatrzymany, bo sfałszował legitymację studencką, aby ulgowo jeździć komunikacją miejską - poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji nadkom. Magdalena Zielińska.
W mieszkaniu mężczyzny funkcjonariusze znaleźli metalową kasetkę z narzędziami lekarskimi, m.in. nożyczkami chirurgicznymi, stetoskopem, szczypcami i ampułkami z lekarstwami oraz podrobione pieczęcie uczelni medycznych i pieczątkę lekarza medycyny.
Michał A. przyznał się do podrobienia legitymacji. Wyjaśnił także, że znaleziony u niego sprzęt medyczny i ampułki z lekami ukradł ze szpitala w Zgierzu, w którym w 2004 roku odbywał praktykę studencką.
W ubiegłym roku "miłośnik medycyny", posługując się spreparowanym przez siebie świadectwem ukończenia wydziału ratownictwa medycznego poznańskiej Akademii Medycznej, zatrudnił się jako sanitariusz w pogotowiu w Ozorkowie. Pracował tam zaledwie kilka dni, bowiem już na pierwszym dyżurze przyłapano go na kradzieży środków odurzających z magazynu placówki - wyjaśniła Zielińska.
Funkcjonariusze ustalili również - już we wcześniejszym postępowaniu dotyczącym Michała A. - że trzy lata temu dzięki dokonaniu fałszerstwa przez rok studiował na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. Po zdaniu matury podrobił indeks świadczący o ukończeniu przez niego pierwszego roku studiów lekarskich Akademii Medycznej w Poznaniu. Z tym indeksem i innymi fałszywymi dokumentami zgłosił się na łódzką uczelnię medyczną i został przyjęty na II rok wydziału wojskowo-lekarskiego.
Mężczyzna nie uczestniczył w zajęciach, a na uczelni pokazywał się rzadko. O wyniki "nauki" jednak dbał - fałszował wpisy do indeksu, dzięki czemu "uzyskał" średnią ocen powyżej 4.0. Na tej podstawie dostał stypendium naukowe w wysokości 250 zł miesięcznie. Pobierał je przez 10 miesięcy. Jakby tego było mało, uzyskał też stypendium socjalne, wyłudzając w sumie z uczelni ponad 4 tys. zł.
Na podstawie kolejnych sfałszowanych dokumentów Michał A. sam zorganizował sobie skierowanie na praktyki do szpitala w Zgierzu, na oddział położniczo-ginekologiczny. Tam - podając się za nowego lekarza - wyłudził 50 recept umożliwiających wypisanie leków narkotycznych. Zrealizował je w aptekach Łodzi i Zgierza. W końcu wpadł w policyjną zasadzkę. Podczas przeszukania znaleziono wtedy u niego dokumenty in blanco z pieczątkami AM w Poznaniu i wizytówki z jego nazwiskiem, na których podawał się za doktora nauk medycznych.
Za te przestępstwa Michał A. został skazany przez sąd na karę więzienia w zawieszeniu. Teraz "miłośnikowi medycyny" przedstawiono kolejne zarzuty kradzieży i podrabiania dokumentów. Grozi mu za to 5 lat pozbawienia wolności.