PolskaMedyk na walizkach

Medyk na walizkach



Za trzy dni dyżuru w szpitalu w Wielkiej Brytanii polski medyk może zarobić nawet 4 tys. złotych. Jarosław Janc, anestezjolog z Wrocławia, o takiej możliwości wie i gdyby nie to, że wcześniej załatwił sobie trzymiesięczny wyjazd do pracy do Szwecji, z pewnością by z niej skorzystał.

Medyk na walizkach

28.01.2005 | aktual.: 11.06.2018 15:09

- Idealne rozwiązanie. Oprócz korzyści finansowych, bo podczas jednego weekendu można zarobić kilka razy więcej, niż na miejscu, są również inne - mówi doktor Janc. - Nieporównywalne są standardy pracy na Zachodzie: dobry sprzęt, dobre warunki socjalne i przede wszystkim nie ma chaosu.

Lekarze na plusie, szpitale na minusie Prof. Wojciech Witkiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu, o pomyśle słyszał. Uważa, że lekarze na tym skorzystają, ale ucierpią szpitale, w których są zatrudnieni. - U nas będzie problem z dyżurami - przypuszcza prof. Witkiewicz. - Według mnie to nieuczciwe ze strony Unii. My kształcimy specjalistów, koszt tego jest niemały, a potem ci specjaliści wyjeżdżają pracować gdzie indziej.

Nikomu nie będę zabraniał Wojciech Witkiewicz oczywiście zapewnia, że nikomu z personelu nie będzie robił trudności, jeśli zechce wyjechać. Dołoży jednak wszelkich starań, by zachęcić lekarzy do pozostania w swoim szpitalu. Natomiast Andrzej Wojnar, szef Dolnośląskiej Izby Lekarskiej w takim rozwiązaniu widzi same plusy: - Nie zrywa się więzi rodzinnych ani kontaktów ze środowiskiem, a przy okazji widzi się jak gdzie indziej leczy się ludzi i podnosi kwalifikacje - wylicza doktor Wojnar. - Już kilka miesięcy temu, podczas spotkania z saksońskimi kolegami, wpadliśmy na pomysł wyjazdów na dyżury. Zgłosiło się czternastu lekarzy, ich dokumenty zostały wysłane do Saksonii. I są analizowane.

Izba lekarska to nie posredniak Być może z krótkoterminowych wyjazdów do pracy wcześniej skorzystają medycy z Łodzi i okolic. Im również pomaga tamtejsza izba lekarska. - Nie jesteśmy biurem pośrednictwa pracy - zastrzega Danuta Korcz, rzecznik prasowy Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi. - Pomagamy jednak zorganizować spotkanie pośredników z zainteresowanymi. Jedną z firm dokładnie sprawdziliśmy i podpisaliśmy umowę o współpracy. W ramach tej umowy kilkoro lekarzy różnych specjalności - anestezjolodzy, chirurdzy, lekarze rodzinni, stomatolodzy - przeszli procedurę kwalifikacyjną i są gotowi do wyjazdu do Wielkiej Brytanii.

Pilotażowe wyjazdy do Wielkiej Brytanii Pilotażowy wyjazd odbędzie się zapewne w ciągu najbliższych dwóch miesięcy (trochę się opóźnia przez wydarzenia w Azji)
. W kolejce czeka 300 osób, nie tylko z Łodzi i okolic. Z całej Polski. Chętni są i lekarze dopiero po studiach medycznych, i sześćdziesięcioletni praktycy. - Taka możliwość dodatkowego zarobku sprawi, że dobrzy lekarze nie odpłyną od nas na zawsze - uważa Danuta Korcz.

Korzystny wyjazd Specjaliści, którzy zdecydują się na weekendowe wyjazdy do pracy w zachodnich szpitalach mogą liczyć na ok. 4 tys. zł zarobku. Za dojazd i zakwaterowanie muszą zapłacić sami, z tym, że jest możliwość wyjechania "na kredyt". Pracodawca zapłaci za wszystko, ale potrąci przy pierwszych poborach. Zanim jednak medyk wyjedzie, musi wykazać się dobrą znajomością języka obcego, nie może być karany, ani nie mogą przeciwko niemu toczyć się postępowania karne lub przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej. Niektórzy przyszli pracodawcy wymagają co najmniej drugiego stopnia specjalizacji.

Elżbieta Guzowska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)