Media w USA: Republikanie nabrali energii
Zakończona przedwyborcza konwencja Partii Republikańskiej (GOP) dodała jej
optymizmu, zwłaszcza po przemówieniach kandydata do Białego Domu
Johna McCaina i kandydatki na wiceprezydenta Sary Palin - to
opinia komentatorów prasowych i telewizyjnych w USA.
05.09.2008 | aktual.: 05.09.2008 20:13
Zdaniem komentatorów na dwa miesiące przed wyborami Republikanie postawili na kampanię kładąca nacisk na obietnicę reform i zmian, obliczoną na pozyskanie niezależnych wyborców.
"McCain chciał się zdystansować od republikańskiego prezydenta Busha i do pewnego stopnia od swojej partii, której nominację przyjął. Przedstawił się jako bojownik o interesy zwykłych Amerykanów, rzecznik zwykłych ludzi przeciw Waszyngtonowi" - czytamy w artykule redakcyjnym "Washington Post".
Przesłania te - podkreślają media - dodatkowo umocniła nominacja pani Palin, gubernator Alaski, pierwszej kobiety w historii Ameryki wysuniętej przez GOP na to stanowisko.
Palin zebrała entuzjastyczne recenzje za swoje przemówienie na konwencji w środę, chociaż komentatorzy, w tym nawet niektórzy na prawicy, krytykują McCaina za to, że gotów jest powierzyć tak odpowiedzialny urząd osobie nie mającej żadnego przygotowania w sprawach międzynarodowych.
Krytycy GOP podważają jednak wiarygodność reformatorskich obietnic McCaina. Przypominają, że w ostatnich latach popierał on politykę Busha i że jego partia rządziła w Kongresie przez 12 lat, od 1994 roku i przez ostatnie 8 lat w Białym Domu.
Zauważają też, że choć w przemówieniu McCain starał się powrócić do swego dawnego wizerunku jako polityka niezależnego i przekraczającego partyjne podziały, niejako przeczył temu przebieg samej konwencji - pełnej przemówień brutalnie atakujących demokratycznego kandydata Baracka Obamę.
"Trudno było ukryć, że cała konwencja, z wystąpieniem Palin włącznie, pełna była retoryki pogłębiającej podział w Ameryce, kiedy mówcy po kolei wygłaszali tyrady przeciw liberałom" - napisał publicysta "Washington Post" E.J.Dionne.
"Zamiast zmienić obraz GOP na swoje podobieństwo, McCain pozwolił specjalistom od polityki strachu i dzielenia społeczeństwa na kierowanie widowiskiem. McCain postanowił osiągnąć oba, sprzeczne cele: mówić wzniośle i dać swemu zespołowi wolną rękę w oczernianiu swego oponenta" - czytamy w komentarzu redakcyjnym "New York Timesa". (mg)