Media: Nawrocki miał sprowadzać prostytutki dla gości hotelowych
Karol Nawrocki miał uczestniczyć w procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu w Sopocie - twierdzą rozmówcy Onetu, którzy mieli w tamtym czasie współpracować z politykiem przy ochronie obiektu. Kandydat na prezydenta zapowiedział pozew. Politycy PiS zaprzeczają, że takie sytuacje miały miejsce.
Co musisz wiedzieć:
- Karol Nawrocki podczas pracy w ochronie Grand Hotelu w Sopocie miał sprowadzać gościom prostytutki - twierdzą rozmówcy Onetu, którzy pracowali w tamtym czasie z późniejszym prezesem IPN.
- Rozmówcy wypowiedzieli się anonimowo, ale zapewniają, że mogą przedstawić swoje stanowisko przed sądem.
- Plotki te pojawiły się już wcześniej. W połowie kwietnia do portalu Goniec.pl zadzwonił mężczyzna uważający, że Nawrocki pełnił rolę "alfonsa".
- Nawrocki reaguje na doniesienia portalu, dotyczące jego pracy w roli ochroniarza w Grand Hotelu w Sopocie, stanowczo im zaprzeczając.
Karol Nawrocki, będąc jeszcze na studiach, po 2007 roku pracował jako ochroniarz w Grand Hotelu w Sopocie. W ostatnich miesiącach rozpowszechniła się plotka, że miał on w tym czasie trudnić się m.in. sprowadzaniem prostytutek dla gości hotelu.
Portal Onet dotarł do dwóch świadków, którzy mieli współpracować w ochronie z Karolem Nawrockim. Jeden z nich miał być "bardzo bliskim" znajomym obecnego prezesa IPN przez wiele lat. Chcą pozostać anonimowi, ale Onet przekonuje, że zostali zweryfikowani i deklarują, że są gotowi złożyć zeznania przed sądem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co zrobi Duda po wygranej Nawrockiego? Ekspert nie ma wątpliwości
Jeden z mężczyzn to kolega Nawrockiego ze studiów historycznych. Przyszły kandydat na prezydenta zaproponował mu pracę w ochronie hotelu. Znajomy opowiada, że wiedział, że do Grand Hotelu w Sopocie przychodzą prostytutki.
- Kiedyś na wieczornej zmianie Karol zapytał mnie, czy nie chcę zarobić jakichś dodatkowych pieniędzy, bo on i grupa ludzi z ochrony zarabiają na dostarczaniu prostytutek hotelowym gościom - mówił, cytowany przez Onet. Jego rola miała polegać na tym, że jak jeden z gości spytał o dziewczyny, to "miał dać znać Karolowi". - Potem Karol mi się pochwalił, że to on współtworzył tę siatkę - dodaje.
Drugi ze znajomych Nawrockiego wspomina, jak miał dyżur w recepcji. - Nagle widzę, że Karol wchodzi do hotelu z prostytutką i jej "opiekunem". Wsiedli do windy i pojechali na górę, do gościa. To był dla mnie szok - opowiada. Onet podaje, że Nawrocki miał mu złożyć propozycję dołączenia do grupy, która zajmowała się sprowadzaniem prostytutek.
Mechanizm miał wyglądać tak, że goście hotelowi wybierali kobiety ze stron agencji towarzyskich, a następnie ochroniarze dzwonili do "koordynatora", który przywoził je. Stawki dla gości były dużo większe, niż na "rynku", a sutenerzy zarabiali właśnie na tej różnicy.
Onet opisuje, że dostał też dane innych ochroniarzy Granda z tamtego okresu. Nikt jednak nie chciał rozmawiać o sprawie. Portal wskazuje, że wiele osób z ówczesnego otoczenia Nawrockiego ma powiązania z sutenerami, jak np. Olgier L., pseud. "Olo".
Tajemniczy telefon
Plotka o rzekomych działaniach Nawrockiego nie jest nowa. W połowie kwietnia do redakcji Goniec.pl zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako "Michał z Hamburga", twierdząc, że pracował w Grand Hotelu jako ochroniarz i jest "znajomym z dawnych lat" Nawrockiego. Przekonywał, że późniejszy prezes IPN pełnił tam rolę "alfonsa".
Nawrocki odpowiadał na te zarzuty w Kanale Zero. - To oczywiście jest nieprawda, bo nie takie były moje zadania. Byłem od tego, żeby dbać o bezpieczeństwo w Grand Hotelu, a to goście decydowali o swoich potrzebach - powiedział.
- To było dobre doświadczenie - praca w Grand Hotelu - bo widziałem różne sytuacje i miłe, i niemiłe. Mieliśmy wielu złych gości, takich jak Władimir Putin, odbywało się wiele ważnych wydarzeń, jak Festiwal w Sopocie. Rzeczywiście, to jest szkoła życia, która pokazuje, że tak wiele dzieje się na zapleczu wielkich gwiazd i użytkowników hoteli, no ale to jest rzecz, która jest znana - mówił.
Ale plotka nie ucichła. Dwukrotnie nawiązał do niej Donald Tusk. 8 maja napisał na Twitterze: "O wszystkim wiedziałeś, Jarosławie. O związkach z gangusami, o 'załatwianiu dziewczyn', o apartamencie miłości w Muzeum II Wojny Światowej, o wyłudzeniu mieszkania i innych sprawach pozostających wciąż w ukryciu. Cała odpowiedzialność za tę katastrofę spada na ciebie!". Oskarżenia powtórzył 20 maja w Sejmie. - Może wśród waszych sympatyków są ludzie, którzy nie chcą na prezydenta kogoś, kto zajmował się ochroną na bramce, w kasynie, w agencji towarzyskiej - mówił do posłów PiS.
Nawrocki reaguje
Próbowaliśmy skontaktować się ze sztabem Karola Nawrockiego z prośbą o komentarz. On sam ustosunkował się do tego w portalu X. "Za ten stek kłamstw i nienawiści pozwę Onet w trybie cywilnym o ochronę dóbr osobistych, a także złożę prywatny akt oskarżenia w trybie karnym" - napisał.
Głos w sprawie zabrali także politycy PiS. - Pan Karol Nawrocki wielokrotnie się na ten temat wypowiadał. Nic takiego nie miało miejsca - mówił Adam Bielan. Dodał, że rozmówcy Onetu "nie mają odwagi, by powiedzieć to pod nazwiskiem".
Dziennikarze zwrócili uwagę, że mężczyźni mają być wiarygodnymi źródłami i deklarują, że są gotowi składać zeznania przed sądem. - Jeśli tacy są, niech uwiarygodnią, co mówią - odpowiadał Patryk Jaki.
Jednocześnie Patryk Jaki odpowiadał na pytania dziennikarzy, czy Karol Nawrocki zdecyduje się na wytoczenie procesu w trybie wyborczym, skoro w PiS twierdzą, że informacje nie są prawdziwe. Polityk zasugerował, że nie ma na razie takich planów, co uzasadnił brakiem rzetelności sędziów orzekających w sprawach.
Czytaj więcej:
Źródło: Onet