Męczące negocjacje w Brukseli. Co pomogło przetrwać polskiej delegacji?
Kawa, energetyczne napoje i adrenalina pomogły polskiej delegacji przetrwać męczące negocjacje w Brukseli. Donald Tusk po zakończeniu szczytu mówił, że jest 38 godzin na nogach, ale ma poczucie, że jest to historyczna chwila.
09.02.2013 | aktual.: 09.02.2013 08:41
Zdaniem szefa rządu, najtrudniejsze w takich momentach jest czekanie. Gdy w negocjacjach uczestniczy 27 państw, to czasami "rozsypują się" one na podstoliki - tłumaczył Donald Tusk.
- A ponieważ mieliśmy tak dobry punkt wyjścia, moim zadaniem było często unikać jakichkolwiek rozmów, ponieważ teoretycznie nam można było tylko zabierać. Więc z jednej strony wcale nie czekałem na telefony (...), a z drugiej - musiałem być cały czas skoncentrowany - mówił premier.
Przyznał, że bardzo męczące było nie tylko wielogodzinne czekanie, ale też brak możliwości wzięcia prysznica i zmiany koszuli.
Premier zdradził, że próbował zdrzemnąć się w nocy z czwartku na piątek na kanapie w pokoju polskiej delegacji. Niestety tuż obok spał szef jego kancelarii Tomasz Arabski i jego głośne chrapanie udaremniło te próby.
Polska delegacja jako jedna z nielicznych nie pojechała do hotelu odpocząć, gdy ogłoszono krótką przerwę. Minister finansów Jacek Rostowski żartował, że "musieliśmy pilnować naszych worków ze złotem".