Męcz mnie, dręcz mnie ręcznie - cała prawda o seksie
W dobrym seksie nie ma miejsca na demokrację. Czy się nam to podoba, czy też nie - kobiety lubią ulegać w łóżku mężczyźnie - czytamy w "Newsweeku".
A chodź tu, babo! - zakrzyknął Maks z "Seksmisji", zamaszyście ciągnąc do łóżka swoją wybrankę Lamię. I chociaż ona miała dwa fakultety, a on był prostym facetem, to jednak swojska forma adoracji w jego wykonaniu bardzo przypadła jej do gustu. Co zresztą nie dziwi od co najmniej wieku, kiedy to D.H. Lawrence przyprawiał Europejczyków o rumieńce wstydu swoim "Kochankiem lady Chatterley", powieścią, w której dama z upodobaniem ulegała barczystemu gajowemu, doglądającemu nie tylko lasów jej męża. Bo nie o różnice klasowe czy kulturowe tu chodzi, lecz o naturalną potrzebę dominacji i poddania, niepewności i ryzyka - kluczowe elementy pożądania i ekscytującej gry pomiędzy parą kochanków.
Jakoś trudno nam to przyjąć do wiadomości - podobnie jak czytelnikom Lawrence'a, choć z zupełnie innych powodów. Oni umieścili książkę na indeksie, bo szokowała ich warstwa obyczajowa powieści, nas krępuje polityczna poprawność. Karmieni od lat koncepcjami związków partnerskich, równouprawnienia, tolerancji, empatii, idziemy z nimi do sypialni, gdzie wszystkie te teorie pasują jak kwiatek do kożucha. Nic dziwnego, że jeśli ktoś w końcu przytomnie zauważy, iż seks to kwestia natury, nie - kultury, i spostrzeżenie swoje opisze, to jego książka od razu trafia na szczyty bestsellerów. Tak jak wydana właśnie "Inteligencja erotyczna", której autorka Esther Perel, amerykańska psycholog z Columbia University, przypomniała oczywistą prawdę: w seksie nie ma miejsca na demokrację, partnera wybieramy, kierując się tym samym co tysiące lat temu i tego samego mniej więcej co wówczas oczekujemy w łóżku. Pożądaniem rządzi biologia, fizjologiczne zjawiska zachodzące w naszym organizmie, nie zaś - kulturowe stereotypy.
Seksuolodzy są zresztą co do tego zgodni. Czy nam się to podoba, czy nie, kobiety lubią w seksie ulegać mężczyznom - tłumaczy prof. Zbigniew Lew-Starowicz. _ Mają potrzebę bycia zdobywaną: bierz mnie, męcz mnie, dręcz mnie. Nawet silna bizneswoman, pani dyrektor ze służbowym samochodem i własnym laptopem, lubi, kiedy on ją w łóżku przydusi, wytarmosi._
Ta potrzeba sprawia, że kobiety - nawet nieświadomie - mówią i robią rzeczy, które choćby w minimalnym stopniu pokazują ich bezbronność i uległość ("bez ciebie sobie nie poradzę"). Panowie z kolei czują pociąg do pań, które okazują potrzebę ochrony. Przed nimi przechwalają się i popisują, czyli stosują typowo męskie zachowania. I chociaż ta samcza bufonada kobiety często irytuje, to jednocześnie robi na nich wrażenie.
Seks a adrenalina
Ilustracją do tych wzajemnych cichych oczekiwań może być słynne badanie - znane jako eksperyment "na skrzypiącym moście" - przeprowadzone przez amerykańskich psychologów Donalda Duttona z University of British Columbia i Arta Arona ze Stony Brock University. Uczeni zaaranżowali je w kanionie Capilano w Vancouver, którego brzegi łączą dwa mosty - jeden o szerokości zaledwie pół metra, kołyszący się około 70 metrów nad ostrymi poszarpanymi skałami i rwącym nurtem, oraz drugi - niski, szeroki i stabilny. Dutton i Aron poprosili kilkudziesięciu mężczyzn, by przeprawili się jednym z nich. Na końcu każdego mostu stała piękna młoda kobieta (należąca do zespołu badawczego), która z podziwem w oczach prosiła każdego ze śmiałków o wypełnienie kwestionariusza. Odbierając go, mimochodem informowała, że jeśli badany będzie miał jakieś pytania związane z doświadczeniem, to może do niej zadzwonić, i podawała swój numer telefonu. Żaden z mężczyzn nie wiedział, że stanowi to część eksperymentu.
Spośród 32 odważnych, którzy przeszli po wąskim i chwiejnym wiszącym moście, aż dziewięciu zadzwoniło później do dziewczyny. Natomiast spomiędzy tych, którzy spotkali ją na moście bezpiecznym, skontaktowało się z nią tylko dwóch. Okazuje się zatem, że w ryzykownych sytuacjach, kiedy mężczyzna ma okazję zademonstrować przed kobietą siłę i sprawność fizyczną (czytaj: przewagę nad słabą płcią), pojawia się pociąg erotyczny, bezpośrednio związany z fizjologicznymi zjawiskami zachodzącymi w jego organizmie - wytwarzaniem pobudzającej adrenaliny oraz dopaminy. Mężczyzna ryzykuje, bo mu się to opłaca. Zaś przekonana dowodami jego męskości kobieta staje się uległa.