Mec. Jaworski: z informacji IPN nic nie wynika w sensie prawnym
Z informacji Instytutu Pamięci Narodowej dla Krzysztofa Wyszkowskiego, że agent SB o pseud. "Nowak" to Małgorzata Niezabitowska, nic nie wynika w sensie jej uprawnień do
dochodzenia swych praw - uważa pełnomocnik prawny Niezabitowskiej
mec. Czesław Jaworski.
23.12.2004 | aktual.: 23.12.2004 16:45
W czwartek b. działacz gdańskiego podziemia Krzysztof Wyszkowski, który wystąpił do IPN o odtajnienie pseudonimu "Nowak", ujawnił, że dostał już z IPN ustalenie, że "Nowak" to Niezabitowska.
Z informacji IPN wynika tylko tyle, że w zapisach Instytutu ten pseudonim jest przypisany mojej klientce - powiedział w czwartek Jaworski. Nie wiadomo, czy to prawda, a ona to kwestionuje - dodał adwokat.
Spytany, kiedy zostanie złożony wniosek o tzw. autolustrację Niezabitowskiej do Sądu Lustracyjnego, co już zapowiedziała, Jaworski odpowiedział, że "jest to jeszcze przedmiotem analiz". Gdy dziennikarz spytał, czy to oznacza, iż nie nastąpi to do chwili rozstrzygnięcia przez IPN wniosku Niezabitowskiej o uznanie jej za pokrzywdzoną przez służby specjalne PRL, mecenas odparł: "Nie wykluczam".
Niezabitowska wystąpiła we wtorek o uznanie jej za osobę pokrzywdzoną przez służby specjalne PRL - taka osoba ma prawo dostępu do gromadzonych na nią przez specsłużby PRL materiałów znajdujących się dziś w IPN. Natomiast osoba uznana za agenta nie ma prawa dostępu do takich materiałów. IPN ma 30 dni na podjęcie decyzji, od której przysługuje odwołanie do sądu administracyjnego.
Sąd rozpatrujący daną sprawę nie musi brać pod uwagę stanowiska innego organu państwowego w tej sprawie - wynika z polskiego prawa. Oznacza to, że informacja IPN dla Wyszkowskiego może być dla sądu tylko jednym z dowodów, który będzie oceniany na tle całego materiału dowodowego.
Z mikrofilmów z Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że Niezabitowska mogła być agentem SB. Mikrofilmy to dokumenty niewiarygodne - mówi Niezabitowska i zapewnia, że nie była agentką. W środę dokumentację tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Nowak" opublikowała "Rzeczpospolita".
O tym, że z jej "teczki" w IPN wynika, iż była agentem SB, oświadczyła w sobotę dziennikarzom sama Niezabitowska. Jej zdaniem, "teczkę" w lipcu 1990 r. zabrał z MSW odchodzący szef resortu gen. Czesław Kiszczak. Ten oświadczył, że żadnych "teczek" nie zabrał odchodząc z MSW, bo "nie miał takiego zwyczaju". Wyszkowski powiedział, że Niezabitowska podjęła działania w sprawie swojej "teczki" po tym, gdy dowiedziała się, iż ma on poznać "prawdziwe nazwisko agenta o pseudonimie +Nowak+".
Niezabitowska jako były członek rządu ma prawo wystąpić o tzw. autolustrację. Ustawa lustracyjna przewiduje taką możliwość dla osób, które już nie pełnią funkcji publicznych, a zostały - jak mówi ustawa lustracyjna - "publicznie pomówione" o współpracę z SB. Nie wiadomo tylko, czy sąd może zakwalifikować ten przypadek jako "publiczne pomówienie". To rozstrzygnie konkretny skład sądu - powiedział przewodniczący Sądu Lustracyjnego sędzia Zbigniew Puszkarski.