Maturzyści skazani na emigrację?
Międzynarodowym maturzystom łatwiej dostać
się na Cambridge niż uniwersytet w Gdańsku - ocenia "Express
Bydgoski".
Międzynarodowe Świadectwo Maturalne jest przepustką na większość uczelni zagranicznych. Niestety, na krajowych może okazać się sporą przeszkodą. W Bydgoszczy międzynarodową maturę już za dwa lata będzie można zdawać w IX LO. Różni się ona znacznie od tej, którą piszą uczniowie w pozostałych placówkach.
Maturzysta musi zdawać po angielsku egzamin z sześciu przedmiotów, z czego trzy na poziomie rozszerzonym. Choć zdobyć świadectwo IB (International Baccalaureate) nie jest łatwo, chętnych do nauki w takiej klasie jest coraz więcej. Kandydatów nie zrażają nawet kłopoty, jakie ostatnio spotykają posiadaczy międzynarodowych dyplomów.
Słyszałem, że z takim świadectwem łatwiej dostać się na uczelnię zagraniczną niż polską, bo nasze nie uwzględniają różnic w obu egzaminach. My będziemy zdawać tylko trzy egzaminy na poziomie rozszerzonym, a na polskiej maturze zdaje się cztery. Z góry jesteśmy przegrani, a nikt nie przyznaje nam dodatkowych punktów za to, że wszystko piszemy po angielsku. Zostaje nam tylko wyjazd za granicę - żali się jeden z bydgoskich drugoklasistów.
Zaniepokojona jest także dyrekcja bydgoskiego IX LO, do której takie sygnały również docierają. We wrześniu wraz z szefami pozostałych placówek w kraju rozmawiać będą o tym z ministrem. Mam nadzieję, że za dwa lata, gdy świadectwa IB otrzymają pierwsi bydgoscy maturzyści, takich problemów już nie będzie - przyznaje Ewa Nowińska, dyrektorka IX LO.
Okazuje się, że kłopoty, które spotykają kandydatów na uczelnie w Gdańsku czy Warszawie, obce są tym, którzy chcieliby studiować w Bydgoszczy. Uniwersytet Kazimierza Wielkiego opracował dla nich specjalny przelicznik, a nawet egzaminy wstępne - o ile ktoś z wymaganego przedmiotu egzaminu nie zdawał.
Podobnie jest na ATR. Mieliśmy dotąd kilku kandydatów z międzynarodową maturą i zastosowaliśmy opracowany przez nas przelicznik. Uważam jednak, że taki wzór powinno przygotować ministerstwo. To dałoby kandydatom równe szanse na poszczególnych uczelniach - twierdzi Franciszek Bromberek, rzecznik prasowy ATR.(PAP)