Matrymonialne wróżby andrzejkowe
Wieczór w wigilię św. Andrzeja był szczególny dla panien na wydaniu, które właśnie wtedy mogły dowiedzieć się, kiedy wyjdą za mąż. Andrzejkowe wróżby traktowano poważnie, bo wierzono, że w ten wieczór wracają na ziemię dusze zmarłych, dzięki którym można odkryć przyszłość.
26.11.2012 | aktual.: 26.11.2012 07:40
Jednym z najpopularniejszych dawniej na podkarpackich wsiach, a obecnie już zapomnianych sposobów na przepowiadanie przyszłości, była wróżba z pierogów lub placuszków. Elżbieta Dudek-Młynarska z Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie przypomniała znany z okolic Jasła zwyczaj lepienia przez młode panny dwóch pierogów.
Do jednego z nich wkładano karteczkę z imieniem wybranka. Gdy podczas jedzenia dziewczyna natrafiła na tego pieroga oznaczało, że w ciągu roku wyjdzie za swojego chłopca za mąż. Wróżono też z placuszków przygotowanych z zachowaniem określonego rytuału: dziewczęta mełły mąkę na żarnach w kierunku odwrotnym do tradycyjnego, czyli w lewą stronę. Później nabierały w usta wody z potoku, którą musiały donieść do domu. Zadanie to jednak utrudniali chłopcy, najczęściej je rozśmieszając. Z przyniesionej w ten sposób wody i zmielonej mąki panny robiły ciasto na placuszki, które później układały na podłodze (w czasie tej pracy w pobliżu powinny wisieć męskie spodnie).
Potem wpuszczały do izby wygłodniałego psa. - Panna, której placuszek został zjedzony przez psa w pierwszej kolejności miała szybko wyjść za mąż. Najgorzej interpretowano sytuację, gdy pies nadgryzł placek i go zostawił. Wróżono z tego, że panna się np. zaręczy, ale za mąż nie wyjdzie lub spotka ją nieszczęście - mówiła etnografka.
Najbardziej zdesperowane panny próbowały nawet praktyk z pogranicza czarnej magii, chcąc zobaczyć przyszłego męża w dwóch zwierciadłach. Ciekawa wyglądu przyszłego męża dziewczyna ustawiała na przeciw siebie dwa lustra - jedno w izbie, a drugie w sieni. Następnie intensywnie wpatrywała się w lustro stojące w izbie i nagle odwracała się i spoglądała w drugie lustro. Miała w nim ujrzeć przyszłego męża, ale bywało, że zamiast niego zobaczyła diabła lub śmierć.
W okolicach Mielca panny na wydaniu na temat przyszłego małżonka wróżyły sobie na rozstaju dróg. Miał nosić takie imię, jak pierwszy mężczyzna tam spotkany, oraz nadejść z tej strony, z której zaszczekał pies. Sprawdzano też ilość lat pozostałych do zamążpójścia - wykorzystywano do tego obrączkę zawieszoną na włosie. Wpuszczano ją do szklanki i liczono ilość uderzeń o ściankę naczynia.
Z kolei dziewczęta z okolic Jasła dziewięć wieczorów przed dniem św. Andrzeja liczyły gwiazdy na niebie. Za pomyślną wróżbę uważano, gdy za każdym razem udało się naliczyć dziewięć gwiazd. Gdy jednak niebo było zachmurzone lub panna się pomyliła i nie policzyła dziewięciu gwiazd odczytywano to jako znak, że przez dziewięć lat nie wyjdzie za mąż.
Znanym zwyczajem o charakterze matrymonialnym, ale i mającym zapewnić płodność było obsypywanie łóżka ziarnem lub kłosami zbóż. Rano dziewczyna ze snu odczytywała swoją przyszłość. Wierzono, że we śnie pojawi się przyszły małżonek. Poprzez ziarno odwoływano się do pomocy zmarłych w poznaniu przyszłości. Zdaniem etnografki, we wróżbach poszukiwano także odpowiedzi na pytanie, kiedy nastąpi zamążpójście. Dziewczęta liczyły wszystkie kołki w płocie - liczba parzysta oznaczała szybki ślub. Płot "mówił" także, czy pan młody będzie kawalerem czy wdowcem.
Popularne przykrywanie jednakowymi naczyniami obrączki, kwiatka i różańca zaczerpnięto z tradycji dworskiej lub mieszczańskiej. W zależności od tego, które naczynie panna wybrała, miała zostać mężatką, starą panną lub wstąpić do zakonu. Wróżby te powtarzano także w wigilię Bożego Narodzenia. Na andrzejkowe wróżby zazwyczaj nie zapraszano chłopców. Oni wróżyli sobie w wigilię św. Katarzyny.
Nie wiadomo do końca, skąd wziął się "matrymonialny" charakter wróżb, prawdopodobnie pochodzi z Grecji. Dudek-Młynarska zauważyła, że istnieją hipotezy, sugerujące, iż Andrzej (z greckiego andros - mężczyzna) był utożsamiany z każdym mężczyzną i dlatego św. Andrzej - patron dziewic i panien był uznawany jako rozdawca dobrych mężów.
Pierwsze wzmianki o wróżbach w wigilię św. Andrzeja pojawiły się w XVI wieku. Najstarszym polskim świadectwem potwierdzającym istnienie wróżb w wigilię świętego Andrzeja jest komedia "Justyn i Konstancja" z 1557 roku, w której autor, Marcin Bielski, opisuje gromadne wróżenie: "Nalejcie wosku na wodę, poznacie swoją przygodę. Słychałam od swej macierze, gdy która mówi pacierze, w wigiliję Jędrzeja świętego ujrzy oblubieńca swojego...".
Wróżby te zamykały czas zabaw i rozrywek w życiu ludzi i otwierały adwent, czyli czas skupienia, zadumy, refleksji i przygotowania do świąt Bożego Narodzenia.
Agnieszka Pipała