Matka prosiła o pomoc - niemowlę zmarło z odwodnienia
Aneta Danyliszyn (25 l.) z Oławy (woj. dolnośląskie) ma oczy opuchnięte od płaczu. Gdy zaczyna opowiadać o śmierci swojego syna, Oskara (+7 mies.), po jej policzkach znów spływają łzy. Nie może zrozumieć, dlaczego lekarze odprawili ją z kwitkiem, gdy pojechała z dzieckiem do szpitala. Po kilku godzinach chłopiec umarł.
Malutki Oskar od kilku dni cierpiał na silną biegunkę. Matka, bojąc się, że dziecko szybko się odwadnia, pobiegła do szpitala. Lekarka na izbie przyjęć uspokoiła kobietę i przepisała dziecku lek na rozwolnienie.
- Od razu kupiłam lekarstwo. Oskarkowi jednak nie pomogło - mówi roztrzęsiona matka.
Dziecko cierpiało, a biegunka nie ustawała. Przerażona kobieta, mimo że była godz. 1 w nocy, pojechała do szpitala jeszcze raz.
- Poprosiłam, żeby podali mojemu synkowi jakiś zastrzyk lub kroplówkę, bo jest bardzo odwodniony - mówi Danyliszyn. - Lekarz wzruszył ramionami i powiedział, że nie ma zastrzyków na rozwolnienie, a skoro mam przepisany lek, to powinnam go stosować i czekać na poprawę.
Zdruzgotana matka wróciła z dzieckiem do domu. Około godz. 3 nad ranem Oskarek przestał płakać. Kobieta położyła się na chwilę spać. Kiedy wstała po szóstej, chłopiec był cały siny i nie oddychał. Nie żył...
- Gdyby lekarz nie odprawił mnie z kwitkiem, moje maleństwo byłoby tu ze mną - zalewa się łzami kobieta.
Władze szpitala nie czują się winne. - Do śmierci doszło poza szpitalem, dlatego nie prowadzimy w tej sprawie żadnego postępowania wyjaśniającego - mówi sucho dyrektor Andrzej Dronsejko (46 l.).
Sprawą zajęła się za to prokuratura. - Wyjaśniamy okoliczności śmierci chłopca. Sprawdzamy, czy nie doszło do zaniedbania obowiązków - przyznaje Małgorzata Klaus (38 l.) z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Aneta Danyliszyn liczy na sprawiedliwość. I wierzy, że żadna inna matka nie będzie musiała płakać z powodu straty dziecka, którego nie chciała przyjąć do szpitala lekarka z Oławy.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Fałszerze zalali rynek lewymi 50-tkami! Jak je rozpoznać?