PolskaMatka Michałka nie prosiła o pomoc w zabiciu syna

Matka Michałka nie prosiła o pomoc w zabiciu syna

Daniel S. skazany na 15 lat więzienia za
udział w zabójstwie 4-letniego Michałka, powiedział w
sądzie, że matka dziecka Barbara S. nigdy nie prosiła go o pomoc w
zabiciu dziecka ani nie mówiła mu, że chce się go pozbyć. S.
zeznawał jako świadek w trzecim już procesie kobiety.

19.10.2006 | aktual.: 19.10.2006 16:43

Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 25 października. Będzie wówczas przesłuchiwany Robert K., były partner Barbary S., skazany za zabójstwo Michałka na 25 lat więzienia.

Przed warszawskim sądem okręgowym kontynuowano rozpoczęty dzień wcześniej trzeci już proces matki chłopca oskarżonej o nakłanianie do zabójstwa syna i kierowanie nim. Barbara S. w pierwszym procesie została skazana na 25 lat więzienia - sąd apelacyjny uchylił ten wyrok, w drugim procesie ją uniewinniono - tym razem jednak sąd najwyższy zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia. Kobieta nie przyznaje się do winy. odpowiada z wolnej stopy, grozi jej dożywocie.

Prokuratura i obrona wnioskowały by z wyjaśnieniami oskarżonej ze środy zapoznali się biegli psychologowie i psychiatrzy oraz wydali na ich podstawie opinię. Adwokat Barbary S. Grzegorz Lewański poprosił także, by w tej opinii uwzględniona była obecna sytuacja kobiety - fakt, że jest w stałym związku i ma 13 miesięczne dziecko, wnioskował również by biegli byli obecni przy przesłuchaniu Roberta K.

Sąd podczas rozprawy odczytał m.in. wcześniejsze wyjaśnienia Daniela S. Zaczął od tych składanych w prokuraturze oraz w sądzie podczas posiedzenia dotyczącego aresztu tymczasowego.

Wynikało z nich, że w feralny dzień Daniel S. umówił się z Robertem K., że pojadą na Dworzec Zachodni - tam S. miał starać się o pracę. Jego kolega poprosił go jednak by wspólnie odebrali Michałka z przedszkola - twierdził, że obiecał to jego matce, która tego dnia pracowała. Później K. miał go namówić na spacer z dzieckiem nad Wisłę.

W jednym z pierwszych wyjaśnień S. przyznał się do udziału w zabójstwie choć początkowo twierdził, że jedynie widział jak jego kolega wrzuca synka konkubiny do Wisły. Następnie mówił, że razem z nim wrzucił dziecko do rzeki. Sąd odczytał też oświadczenie Daniela S., w którym napisał on, że Robert K. zrzucił chłopca do rzeki z mostu.

W czwartek S. zaprzeczył, że poszedł z Michałkiem i Robertem K. nad Wisłę. Powiedział, iż rozstał się z nimi wcześniej, w autobusie a pozostałe wyjaśnienie wymusiła na nim biciem policja. Oświadczył też, że miał liczne obrażenia, był porażany paralizatorem, znęcano się nad nim psychicznie. Nie powiedziałem o tym prokuratorowi, bo liczyłem, że jak powiem prawdę przed sądem, będzie dobrze- dodał.

Opis tego, jak doszło do utopienia dziecka, podałem na podstawie wizji lokalnej. Bałem się- zaznaczył. Dodał, że taka wersja "rzekomo wychodziła z zeznań Roberta".

Kolejne wyjaśnienia, w pierwszym i drugim procesie w tej sprawie S. już zmienił - podobnie jak w czwartek nie przyznawał się by widział lub uczestniczył w zabójstwie chłopca. Nie wiem co się wydarzyło, nie wiem czy to był nieszczęśliwy wypadek. O tym, że chłopiec zginął poinformowano mnie po zatrzymaniu - podkreślał. Wyjaśniał też, że będąc w areszcie nie obawiał się już pobicia i policji.

Sąd dopytywał go o szczegóły zdarzenia - m.in. jego relacje dotyczącą wspólnej podróży autobusem. Robert K., trzymając Michałka na kolanach - według jego wyjaśnień z wcześniejszych procesów - miał mu powiedzieć, że oskarżona chciała pozbyć się synka, bo przeszkadzał im w związku. Teraz S. mówił, że nie pamięta by takie słowa padły. Relacjonował, że K. wypytywał chłopca m.in. o to kogo najbardziej kocha - "mamę, Ciebie i pana z wąsami (ojca)" - miał odpowiadać mu Michałek.

Michałek został utopiony w Wiśle, w Warszawie w styczniu 2001 r.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)