Matka cudem uratowała dzieci z płonącego samochodu
– Czułam, jak dym wdziera się do kabiny. Byłam przerażona, nie było czasu, aby wzywać pomocy. Krzyknęłam: uciekamy, odpięłam dzieciaki z fotelików, chwyciłam na ręce i biegliśmy przed siebie – opowiada Joanna Wójcik (27 l.) z Humnisk na Podkarpaciu, która przez głupotę wypalaczy traw mogła spłonąć żywcem razem z dziećmi. W ostatniej chwili uratowała siebie i trzech synków.
20.08.2013 | aktual.: 20.08.2013 07:52
Pani Joanna z Kacprem (5 l.), Szymonem (4 l.) oraz Jakubem (3 l.) wybrała się w odwiedziny do mamy. Ledwo ruszyła z domu, kiedy drogę zasłonił dym. Ktoś w pobliżu postanowił wypalić ściernisko. Pożar wymknął się jednak spod kontroli. Płonęło nie tylko pole, ale także długi pas pobocza.
– Początkowo nie widziałam ogromu pożaru. Myślałam, że to tylko ognisko i szybko minę dym. Ale kiedy wjechałam w jego kłęby, okazało się, że zupełnie nic nie widać. Ten dymny tunel ciągnął się przez kilkadziesiąt metrów. Znaleźliśmy się w prawdziwej pułapce – opowiada kobieta.
Kierująca nie mogła ruszyć do przodu, ani cofnąć. Zupełnie straciła orientację. Zatrzymała się w miejscu, wtedy płomienie z wypalanej obok łąki dosięgły jej samochodu. Auto błyskawicznie zaczęło się palić.
– Byłam przerażona, moi chłopcy zupełnie nie wiedzieli co się dzieje. Odpięłam dzieciaki z fotelików, chwyciłam na ręce i po omacku biegliśmy przed siebie, aż dotarliśmy do bezpiecznego miejsca – relacjonuje pani Joanna.
Dzielna matka uratowała życie swoje i swoich synków. Jej audi spłonęło doszczętnie. Auto było wzięte na kredyt. – Cieszyłam się, że kupiliśmy ten samochód, bo był potrzebny. Przecież wszędzie trzeba dojechać.
Nie wiem, komu przyszło do głowy wypalanie trawy, do tego w taki upał. Tylko cudem nie skończyło się tragedią – dodaje przerażona kobieta. Zaledwie pięć minut wcześniej w podobnej sytuacji był inny kierowca, jemu też zaczęło palić się auto, ale zdołał uratować pojazd. Poszukiwaniem wypalacza trawy zajęli się policjanci.
– Wypalanie traw to prawdziwa plaga, w sezonie musimy wyjeżdżać nawet po kilkaset razy do takich pożarów. Ludzie nie zdają sobie sprawy z ogromnego zagrożenia. Nie tylko ogień łatwo może przenieść się na budynki, ale gęsty dym może też doprowadzić do wypadku drodze – mówi młodszy brygadier Marcin Betleja, rzecznik straży pożarnej w Rzeszowie. – Podpalaczom za wyrządzenie dużych strat grozi nawet 10 lat więzienia. Rolnicy mogą oprócz tego stracić unijne dopłaty.
Polecamy w internetowym wydaniu Fakt.pl: Alarm! Te kieliszki są trujące