Materiały przeciwko agentowi Tomkowi już w prokuraturze
Do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga wpłynęły materiały w sprawie podejrzenia ujawnienia tajemnicy państwowej i rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa przeciw Weronice Marczuk w książce-wywiadzie z byłym agentem CBA Tomaszem Kaczmarkiem.
- Te niejawne materiały wpłynęły do nas w poniedziałek i są analizowane - powiedziała rzeczniczka prokuratury Renata Mazur. Uchyliła się od odpowiedzi na pytanie, czy najpierw w sprawie zostanie wszczęte postępowanie sprawdzające, czy też od razu będzie to formalne śledztwo.
O możliwości przestępstwa zawiadomił organa ścigania adwokat Beaty Sawickiej i Weroniki Marczuk, które agent - zwany przez media "pięknym Tomkiem" - rozpracowywał jako podejrzewane o korupcję.
W zeszłym tygodniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie wyłączyła ze śledztwa wobec Marczuk materiały mogące wskazywać na takie ujawnienie. Zarazem prokuratura wystąpiła do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o wskazanie, która jednostka ma prowadzić postępowanie w całej sprawie, bo prokuratura okręgowa prowadzi już postępowanie przeciw Marczuk. Prokuratura Apelacyjna wskazała jako właściwą prokuraturę na warszawskiej Pradze.
Tajemnicą państwową objęte są m.in. czynności operacyjno-rozpoznawcze służb specjalnych wobec obywateli (czynności takie prowadził Kaczmarek). Ponadto działania te są objęte tajemnicą służbową. Za ujawnienie tajemnicy państwowej Kodeks karny przewiduje karę od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Za rozpowszechnianie bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa grozi do dwóch lat więzienia.
Kaczmarek w wywiadach promujących książkę zapewniał, że nie ujawnił żadnych tajemnic. Mówił, że bronił się przed "frontalnym atakiem" niektórych dziennikarzy oraz pomówieniami obu kobiet, czego nie mógł robić jako funkcjonariusz.
W procesie sądzonej za korupcję b. posłanki PO Sawickiej Kaczmarek zeznawał latem jako tzw. świadek anonimowy - do sądu przychodził w kominiarce, zeznawał za zamkniętymi drzwiami. Na potrzeby tej sprawy został zwolniony z "obowiązku zachowania tajemnicy państwowej". - Zeznania świadka anonimowego, włącznie z nagraniami jego głosu, są nadal objęte klauzulą tajności - powiedział rzecznik SO sędzia Wojciech Małek. Cd. procesu - 12 stycznia.
Sąd oddalił wniosek obrony o odebranie agentom CBA statusu świadków incognito. Obrońcy zaskarżyli już do Trybunału Konstytucyjnego przepisy dotyczące takich świadków. Chodzi o to, że taki status (wizerunku ani danych świadka incognito nikt poza sądem i prokuratorem nie może poznać) może nadać jedynie prokurator i tylko prokurator może taki status uchylić. Według obrony narusza to konstytucyjne prawo do obrony.
W procesie Sawicka zeznała, że "Tomek" prowokował ją do zachowań, które dziś kwalifikowane są jako korupcyjne. Opowiadała, jak agent zbliżył się do niej emocjonalnie, słał bukiety róż owinięte perłami. Sąd oddalił wniosek obrony o powołanie na świadka psychologa społecznego, który miałby ocenić, czy agent "rozkochał w sobie Sawicką". Sąd podkreślił, że legalność działań CBA będzie oceniana w tym procesie, bo jeśli działania agentów "zamiast proponowania określonych zachowań okazałyby się podżeganiem do nich", należałoby uznać, że jest to nielegalne.
Marczuk jest nadal podejrzana o powoływanie się w 2009 r. na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w korzystnym rozstrzygnięciu procesu prywatyzacyjnego Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Chodzi w sumie o 450 tys. zł, z których przyjąć miała pierwszą transzę w wysokości 100 tys. zł. Według obrony Marczuk "nie przyjęła łapówki, lecz wynagrodzenie należne jej kancelarii za obsługę prawną". W tym śledztwie prokuratura uchyliła swą wcześniejszą decyzję o nadaniu Kaczmarkowi statusu "świadka incognito" - ujawniła "Gazeta Wyborcza".
2 grudnia Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wniosek adwokata Marczuk o zakaz rozpowszechniania książki agenta Tomka. Adwokat złożył już zażalenie na tę decyzję, której powodem był fakt, że książka jeszcze wtedy się nie ukazała, a "wniosek oparto na cytatach z mediów".