Masowy marsz do Betlejem?
Premier Izraela Ariel Sharon - mimo silnej krytyki międzynarodowej oraz potępienia ze strony Watykanu - podtrzymuje zakaz wyjazdu z Ramallah dla Jasera Arafata, który chce się wybrać na pasterkę do Betlejem. Szef Autonomii Palestyńskiej zapowiada, że jest gotowy udać się tam - jak twierdzi - "choćby piechotą".
Palestyńczycy zapowiadają masowy marsz do Betlejem, na czele którego stanąć ma Jaser Arafat. Tymczasem, wojsko izraelskie zacieśniło pierścień blokady wokół Ramallah i zaostrzyło kontrolowanie ruchu pojazdów, by uniemożliwić Arafatowi przejazd do Betlejem. Kwaterę Arafata otaczają nadal czołgi izraelskie, a w mieście panuje napięta sytuacja.
Nieprzejednany pozostaje premier Ariel Sharon, który podtrzymuje zakaz wyjazdu Jasera Arafata z Ramallah. Prezydent Izraela Mosze Kacaw uważa zaś, że Arafat powinien mieć możliwość przybycia do Betlejem, by uczestniczyć w uroczystościach religijnych. Z kolei, mer Betlejem Hanna Nasser - sam katolik - zapowiedział, że na znak protestu przeciw nieobecności Jasera Arafata, nie będzie uczestniczył w pasterce. Nie przybędą na nią także inni politycy palestyńscy.
W Betlejem rozpoczęły się już obchody Bożego Narodzenia, ale jest smutno i pusto. Przyjechało niewiele osób z Jerozolimy i nieliczni pielgrzymi. Na Placu Żłóbka lokalne chóry śpiewają kolędy. Dopiero wieczorem zaczną gromadzić się przed bazyliką Narodzenia Pańskiego miejscowi wierni. (ej)