Maski ochronne z Agencji Rezerw Materiałowych. Sprawdziliśmy dokumentację przetargową

Jak ustaliła Wirtualna Polska, profesjonalne maski z Agencji Rezerw Materiałowych, które sprzedawano w okresie epidemii koronawirusa, powinny przejść przegląd już dwa lata temu. Tak wynika z dokumentacji przetargowej, do której dotarła Wirtualna Polska. Przeglądu nie wykonano, a maski zamiast trafić do szpitali sprzedano prywatnym podmiotom.

Maski ochronne z Agencji Rezerw Materiałowych. Sprawdziliśmy dokumentację przetargową
Źródło zdjęć: © PAP | Mateusz Marek
Sylwester Ruszkiewicz

Chodzi o maski filtracyjne z panoramicznym wizjerem służącym do ochrony układu oddechowego, osłaniające twarz. Zostały wyprodukowane w 2006 roku. Z dokumentacji przetargowej wynika, że data upływu ich przydatności mija na przełomie 2020/2021. "Przegląd główny - co 6 lat, termin wykonania ostatniego przeglądu głównego: 2012 r. – 2013 r. " - czytamy w dokumentacji. Jak z tego wynika kolejny przegląd powinien być przeprowadzony więc na przełomie 2018 i 2019 roku. Ale przeglądu zabrakło.

Obraz
© www.arm.gov.pl | www.arm.gov.pl

"Oferowana do sprzedaży maska wymaga wykonania przeglądu głównego u producenta, który nie gwarantuje pełnej szczelności maski oraz ochrony użytkownika w środowisku skażonym bez wykonania w/w przeglądu" - czytamy w dokumentacji Agencji Rezerw Materiałowych.

To o tyle ważne, że do tej pory Agencja twierdziła, że przegląd miał być wykonany w 2020 r. Taka informacja również znalazła się na stronach ministerstwa klimatu, które nadzoruje ARM. - Bez dokonania przeglądu maski nie należy używać - zastrzega resort.

Ale jak opisaliśmy wczoraj, Agencja Rezerw Materiałowych sprzedała blisko 35 tysięcy takich masek ochronnych. I to w połowie lutego, kiedy koronawirus rozprzestrzeniał się w ekspresowym tempie. Urzędnicy Agencji argumentowali, że przegląd masek u francuskiego producenta kosztuje 3 mln zł. Czyli zbyt drogo.
I... wystawiła maski na sprzedaż. W trzech przetargach - w październiku i grudniu 2019 r., a także w lutym 2020 r. - udało się sprzedać 34,9 tys. masek.

Maski sprzedano za 10-14 złotych. Nabywcami były prywatne podmioty, ale również m.in. Państwowa Straż Pożarna w Krakowie.Niedługo później, w internecie można było je kupić za 400 zł. Obecnie sklep z militarnymi akcesoriami sprzedaje ja za 100-180 złotych.

Dlaczego w lutym nie trafiły do medyków i do przedstawicieli służb? Ministerstwo Klimatu twierdzi, że nie mogły trafić.

Maski ochronne nie są towarem pełnowartościowym...

- Maski pełnotwarzowe typu Panoramasque 1710395, które nie przeszły wymaganego przez producenta przeglądu, nie są towarem pełnowartościowym, co oznacza, iż nie gwarantują bezpieczeństwa osób ich użytkujących w strefie, w której występuje czynnik zakaźny. Brak aktualnego przeglądu głównego tego towaru u producenta towaru dyskwalifikuje ten towar jako możliwy do użycia w strefie skażonej biologicznie, a zwłaszcza przez pracowników służby zdrowia mających bezpośredni kontakt z osobami chorymi na Covid-19 - informuje Wirtualną Polskę Departament Edukacji i Promocji Ministerstwa Klimatu.

- Maski nie mogły trafić do medyków ponieważ wymagałyby wymiany części składowych i podzespołów, gwarantujących szczelność tego towaru, a tym samym bezpieczeństwo osób ich użytkujących. Przegląd główny masek nie został wykonany, ponieważ był bardzo kosztotwórczy, tj. niekorzystny z ekonomicznego punktu widzenia oraz czasochłonny, co spowodowałby brak dostępności w rezerwach strategicznych tego towaru na okres od 8 do 12 miesięcy w momencie rozpoczęcia tego procesu - dodają urzędnicy.

Co ciekawe, resort przekonuje, że "maski nie spełniały standardów bezpieczeństwa i nie mogłyby być udostępniane bez wymaganego przeglądu. Byłoby to narażaniem życia obywateli". Przypomnijmy, że nie przeszkadzało to Agencji sprzedać blisko 35 tys. takich masek. Jak się okazuje "bez standardów bezpieczeństwa" i ze świadomością, że odbiorcy będą "narażeni na zagrożenie zdrowia".

Wyjaśnienia Agencji Rezerw Materiałowych nie przekonują posła PO Michała Szczerby, który od początku afery, monitoruje sprawę. - Skoro maski zostały zakupione przez straż pożarną i OSP, to tylko potwierdza, że sprzęt gwarantuje wysoką jakość ochrony. Mimo kończącego się na przełomie 2020 i 2021 okresu ważności - mówi Szczerba.

Reszta masek ochronnych w magazynie

A co z resztą masek - czyli ok. 30 tys. sztuk, które nie zostały sprzedane przez ARM? Według TVN24, w magazynach Agencji miało pozostać jeszcze ok. 24 tysięcy sztuk. Ponad 5 tysięcy trafiło do Chin, jako rządowa pomoc z Polski. Co innego twierdzi "Gazeta Wyborcza", która na początku kwietnia próbowała ustalić co się stało z pozostałymi maseczkami. Dziennikarz "GW" podając się za przedsiębiorców, dzwonił do składnic Agencji w Szepietowie, Wąwale, Tomaszowie Mazowieckim, Kamienicy Królewskiej i Zalesiu, które miały na stanie maski. Sprzęt miał zostać całkowicie rozsprzedany "prywaciarzom".

Pytane przez WP ministerstwo klimatu, zapewnia jednak, że maski, które nie zostały sprzedane są obecnie w magazynach. - Ze względu na kończący się okres ważności, a także brak wymaganych filtrów, nie mógłby być obecnie używany przez lekarzy czy pracowników służby zdrowia. Dlatego też Agencja dokonała zakupu nowych masek wykonanych w nowych technologiach i przede wszystkim nie wymagające dokonywania sukcesywnych i kosztotwórczych przeglądów przez cały ich 15 – letni okres trwałości obowiązujący do 2034 r. - informuje WP rzecznik ministerstwa Aleksander Brzóska.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (181)