Masakra na pogrzebie - dziesiątki zabitych
Dziesiątki ludzi zginęły w sobotę w Bengazi od kul snajperów, którzy strzelali do uczestników pogrzebu ofiar represji rządowych w tym mieście - poinformowała agencja Reutersa, powołując się na relację świadka.
19.02.2011 | aktual.: 21.02.2011 14:02
- Dziesiątki ludzi zginęły...nie 15, dziesiątki - powiedział mężczyzna, który - jak sam twierdzi - był w centrum tych tragicznych wydarzeń i później pomagał przewozić ofiary do szpitala.
Inny świadek, na którego wcześniej powoływała się agencja dpa, powiedział, że widział co najmniej 25 ciał ułożonych przed jego domem. Twierdził także, że żołnierze, którzy strzelali do uczestników pogrzebu, nie byli Libijczykami. - To byli najemnicy z Mali - powiedział agencji dpa.
Wojsko czekało, aż uczestnicy pogrzebu zaczną opuszczać cmentarz, i wówczas otworzyło ogień do ludzi. Strzelano, aby zabić. Kilkadziesiąt osób odniosło rany. Większość zabitych i rannych ma rany postrzałowe głowy i klatki piersiowej.
Szpitale w Bengazi ponawiają co chwila apele o krew.
Świadkowie opisują dramatyczne sceny: lekarze prosili ze łzami w oczach osoby, które przywoziły rannych, aby pozostały do pomocy przy ich opatrywaniu.
Do demonstracji przeciwko autorytarnym rządom libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego doszło w sobotę w kilku innych miastach, m.in. w portowym ośrodku Misurata. Tłum demonstrantów wznosił tam okrzyki: "Precz z Kadafim". Według arabskiej telewizji al-Dżazira, w trwających od kilku dni zamieszkach w Libii zginęło co najmniej 120 osób.
Według dziennika "Kuryna", zbliżonego do reformisty Saifa al-Islam Kadafiego, jednego z synów dyktatora Libii, wśród zabitych w Bengazi są ludzie, którzy "próbowali atakować" koszary i komisariat policji.
Inny dziennik, "Oea", pisze, że tłum powiesił w Bajdzie dwóch policjantów, którzy próbowali rozpędzić demonstrację.
W Bajdzie siły porządkowe - według oficjalnych informacji - otrzymały rozkaz opuszczenia miasta w celu uniknięcia konfrontacji z demonstrantami. Miasto, leżące 200 km na wschód od Bengazi, jest otoczone przez wojsko, które kontroluje ruch na rogatkach i drogę na lotnisko.
Tymczasem w Trypolisie panował w sobotę spokój. W poprzednich dniach zwolennicy Kadafiego wyszli tłumnie na ulice z portretami przywódcy rewolucji libijskiej. Ostatnie doniesienia z Bengazi mówią o tym, że wojsko i policja znikły z ulic miasta. Nie ma nawet policjantów kierujących ruchem na skrzyżowaniach. Przestał działać internet.
Według AP, ludność obawia się, że jest to manewr polegający na tym, aby wydać miasto na pastwę "niekontrolowanych", uzbrojonych sił prorządowych.
Według niektórych doniesień, w kierunku Bengazi i innych miast ogarniętych rewoltą na wschodzie Libii zmierzają kolumny elitarnej wojskowej Brygady Chamis, którym towarzyszy wojsko sprawiające wrażenie obcych najemników.
Niektórzy świadkowie widzieli "rangersów" mówiących po francusku, w błękitnych mundurach i żółtych hełmach. Prawdopodobnie pochodzą z Tunezji lub obszarów subsaharyjskich.
Czy Kaddafi odejdzie? Czytaj więcej w artykule: "Będzie brodzić we krwi, a władzy nie odda"