PolskaMaryla Rodowicz nie musi płacić odszkodowania

Maryla Rodowicz nie musi płacić odszkodowania

Maryla Rodowicz nie musi płacić Aleksandrze
Przymanowskiej - wdowie po Januszu, autorze książki i scenariusza
serialu "Czterej pancerni i pies" - za wykorzystanie w teledysku
do swej piosenki "Marusia" scen z filmu - uznał we wtorek sąd.

18.09.2007 | aktual.: 18.09.2007 10:48

Zdaniem sądu, "Pancerni" byli tylko inspiracją teledysku o Marusi, co jest dopuszczalne prawnie i na co zgodę wyraziła TVP - producent popularnego serialu. Wyrok jest nieprawomocny.

Pełnomocnik Przymanowskiej mec. Agnieszka Metelska powiedziała po orzeczeniu, że zamierza je zaskarżyć do wyższej instancji, ponieważ nie zgadza się z tym rozstrzygnięciem.

Przymanowska domaga się od Maryli Rodowicz 130 tys. zł za naruszenie praw autorskich i doznaną krzywdę. Zdaniem wdowy po autorze "Pancernych", piosenkarka powinna uzyskać od niej zgodę na wykorzystanie scen z serialu w powstałym w 2002 r. teledysku.

Maryla Rodowicz śpiewa w nim nostalgiczną piosenkę ("A my, choć Szarik już padł/ Wciąż nie jesteśmy na tak!/ A przecież Janek, nasz Bond/ Tak bardzo kochał ./ Marusia, Marusia, maja, maja/ Marusia, Marusia, lublju tiebia...").

Piosenkarka pojawia się w teledysku ucharakteryzowana na filmową narzeczoną czołgisty Janka Kosa - Marusię Ogoniok - w radzieckim mundurze sanitariuszki, hełmofonie lub berecie z pięcioramienną gwiazdą. Ujęcia z piosenkarką przeplatają się z fragmentami serialu na motywach scenariusza Przymanowskiego. Filmowi Janek, Grigorij, Gustlik i pies Szarik zostali "wmontowani" w teledysk w taki sposób, że z pozoru może się wydawać, jakby "Marusia-Rodowicz" występowała w oryginalnym serialu.

W czasie procesu Przymanowska nie kryła, iż nie jest fanką twórczości Rodowicz. Mówiła, że zobaczywszy w telewizji teledysk była zaskoczona i oburzona, bo nikt nie zwracał się do niej o jakąkolwiek zgodę na wykorzystanie fragmentów filmu. Ja nie mam żadnej pretensji do samej piosenki, bo ona jest zgrabna, nostalgiczna i można powiedzieć, że jej tekst był inspirowany serialem - ale to jest dopuszczalne i tu żadnej zgody nie potrzeba. Natomiast co do filmu, to staram się dbać, by jego fragmenty nie były wykorzystywane w sposób ośmieszający - mówiła Przymanowska dodając, że filmowa Marusia (w tej roli Pola Raksa) była "młodsza i szczuplejsza" niż Marusia-Rodowicz.

Dlatego w procesie o naruszenie praw autorskich Przymanowska zażądała od niej trzykrotnej wysokości honorarium, którego spodziewała się za wyrażenie zgody na użycie fragmentów utworu w teledysku, plus 10 tys. zł za doznane krzywdy.

Sąd skrupulatnie wyliczył, że w teledysku wykorzystano 180 sekund z serialu, co zostało potraktowane jako "inspiracja", a nie "opracowanie" fragmentów serialu, co wymaga już specjalnej zgody autorów.

Sędzia Anna Błażejczyk podkreśliła, że nie odnalazł się jeden z ważnych dokumentów, na podstawie którego można by precyzyjnie ustalać prawa autorskie w tej sprawie - zasady ogólne wykorzystywania dzieł literackich z Zespołu Realizatorów Filmowych "Syrena", gdzie serial powstawał. To do tego dokumentu - w sprawach nieuregulowanych - odsyłają przepisy końcowe umowy autorskiej z Przymanowskim.

Sąd podkreślił zarazem, że Rodowicz miała zgodę TVP - spadkobiercy prawnego producenta serialu, co w tej sytuacji prawnej było wystarczające. Ponadto - po obejrzeniu całego teledysku sąd stwierdza, że nie widać na nim pani Rodowicz w całości, nie ma mowy o żadnej kusej spódniczce. Zawsze jest pokazywana od pasa w górę - dodała sędzia Błażejczyk.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)