Martha Stewart wyszła na wolność
Entuzjazm fanów i ogromne zainteresowanie
mediów towarzyszyło wyjściu z więzienia Marthy
Stewart, właścicielki znanej multimedialnej firmy lansującej styl
gospodarstwa domowego.
Panią Stewart czeka jeszcze pięć miesięcy aresztu domowego w jej posiadłości w Katonah w stanie Nowy Jork. Będzie musiała nosić stale obrączkę z czujnikiem elektronicznym, umożliwiającym śledzenie jej miejsca pobytu. Nie wolno jej będzie wyjeżdżać za granicę, ani jeździć konno. Dom będzie mogła opuszczać tylko na dwie doby raz w tygodniu.
63-letnia Stewart, wnuczka polskich imigrantów (panieńskie nazwisko: Kostyra) była początkowo oskarżona o "insider trading", czyli transakcję z wykorzystaniem poufnych informacji, niedostępnych zwykłym inwestorom. W grudniu 2001 r. sprzedała akcje firmy farmaceutycznej ImClone, wartości 45 tys. dolarów, na dzień przed ich spadkiem z powodu niedopuszczenia na rynek jednego z leków. Władze odstąpiły jednak od tego zarzutu z braku wystarczających dowodów i oskarżyły ją o okłamywanie wymiaru sprawiedliwości i inwestorów.
Stewart czeka jeszcze sprawa przed federalną Komisją Kontroli Giełdy (SEC), która podtrzymuje zarzut "insider trading" i chce pozbawić ją prawa do kierowania jakimkolwiek przedsiębiorstwem, którego akcje są przedmiotem publicznych transakcji giełdowych.
Kiedy w marcu ub.r. sąd uznał ją za winną, pani Stewart zrezygnowała z funkcji prezesa i dyrektora naczelnego swojego koncernu Martha Stewart Living Omnimedia Inc., zachowując tytuł jego "założycielki".
Dochody i akcje przedsiębiorstwa w zeszłym roku katastrofalnie spadły. Było to wynikiem wycofywania ogłoszeń z pism ilustrowanych i programów telewizyjnych, gdzie propozycje dotyczące stylu gospodarstwa oraz produkty były firmowane nazwiskiem szefowej. W okresie uwięzienia pani Stewart akcje firmy ponownie zaczęły jednak rosnąć i obecnie mają trzykrotnie większą wartość niż w połowie ub.r. Jak uważają obserwatorzy, optymizm inwestorów wynika z przekonania, że Omnimedia Inc. będą znowu przynosić wysokie dochody i, że reputacja szefowej firmy nie ucierpiała tak bardzo, jak się obawiano.
Stewart zgodziła się na odsiedzenie wyroku pięciu miesięcy nie czekając na przysługującą jej apelację, co uznano za bardzo zręczny manewr w celu naprawy swego wizerunku. W więzieniu prowadziła kurs jogi, zaprzyjaźniła się ze współwięźniarkami i urządziła przyjęcie sylwestrowe z potrawami przygotowanymi z warzyw z więziennego ogrodu. Jak donosiły życzliwe jej media, Stewart za kratkami "zmieniła się", "poznając prawdziwe życie" zwykłych ludzi z ich nieszczęściami, czym skorygowała swój wizerunek kobiety aroganckiej, wyniosłej i bezwzględnej dla podwładnych.
Jeszcze w więzieniu podpisała kontrakty na dwa występy w programach telewizyjnych. W jednym ma prezentować przyrządzanie potraw z udziałem widowni i zaproszonych do studia gości; drugi jest wzorowany na popularnym serialu "Czeladnik", w którym srogi szef, grany przez miliardera Donalda Trumpa, zatrudnia i zwalnia pracowników. Optymiści liczą, że programy przyniosą "odmienionej" Stewart dodatkowe dochody. Niektórzy jednak przestrzegają, że przyszłość firmy stoi jeszcze pod znakiem zapytania, m.in. wskutek potencjalnego konfliktu założycielki z mianowaną w zeszłym roku dyrektor naczelną Susan M.Lyne.
Tomasz Zalewski