Marsz "Otwórz oczy" protestem wobec obojętności na przestępczość
Około 1000 osób uczestniczyło w czwartek w
Sopocie w marszu pod hasłem "Otwórz oczy", będącym wyrazem
protestu wobec obojętności na przestępczość. Pretekstem do
zorganizowania pochodu była śmierć 21-letniego studenta
Uniwersytetu Gdańskiego, do której doszło tydzień temu.
26.10.2006 | aktual.: 26.10.2006 19:06
Jedna z organizatorek manifestacji, studentka UG Barbara Labudda wyjaśniła, że nie jest to jeden z kolejnych marszów milczenia przeciw przemocy, których było już wiele w Polsce. Jesteśmy realistami, wiemy, że nie zmienimy świata i nie zamkniemy wszystkich bandziorów w więzieniach. Chcemy natomiast wzbudzić sumienia ludzi, by widząc przemoc i przestępstwa, przestali się bać, umieli pomóc i nie odwracali głowy - powiedziała.
23-letni Jakub Starczewski, brat studenta, który zginął przed tygodniem na ulicy miasta, powiedział, że ma nadzieję, iż ci, którzy mają władzę, nie dopuszczą, aby w przyszłości wydarzyła się podobna tragedia. Nie mogą ginąć bezbronni ludzie na oczach innych - dodał.
W kilkukilometrowym pochodzie, którego trasa prowadziła od parkingu Wydziału Ekonomicznego UG do Grand Hotelu, w okolicy którego zginął 21-letni Bartosz, oprócz studentów, uczestniczyli przedstawiciele uczelni oraz władz Sopotu. Na miejscu zapalono znicze oraz odmówiono modlitwę.
Do tragedii doszło w nocy ze środy na czwartek w ubiegłym tygodniu. Według ustaleń policji, 21-letni Bartosz wracał wraz z kilkoma kolegami z zabawy w jednym z klubów. Zostali zaczepieni przez grupę mężczyzn. Doszło do szarpaniny.
Student wraz z przyjaciółmi zaczął uciekać. Został złapany przez trzech napastników, którzy zaczęli go bić i kopać. Następnie, według świadka, leżącego 21-latka przejechała taksówka. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci studenta było potrącenie autem. Obecnie trwa badanie śladów zabezpieczonych na samochodzie. Policja nadal szuka świadków tragedii.