Marlewo nie chce F‑16
Członkowie Stowarzyszenia „Ekologiczne Marlewo” mają dość ryku samolotów, ignorancji – jak mówią – wojska i wojewody, a także perspektyw stu lotów dziennie nad ich domami.
02.12.2005 | aktual.: 02.12.2005 19:20
Na amatorskim filmie nakręconym przed domami Marlewa słychać huk silników i widać, jak przelatują nad dachami odrzutowce: Su-22 zakręcają, nisko leci F-18 Hornet, wyraźnie widać szczegóły MiG-ów-29.
Hałas przeszkadza
- To może być ciekawe dla modelarza, ale nie dla mieszkańca – mówi Grzegorz Małecki z ul. Czernichowskiej, przewodniczący Stowarzyszenia "Ekologiczne Marlewo". – Niech pan spróbuje zbliżyć się do żony, gdy nagle wdziera się ryk samolotu... Edyta Tyrakowska z Marlewa również nie jest zachwycona – pracuje w domu i w czasie ćwiczeń lotniczych nie może nawet rozmawiać przez telefon. Kilka lat temu zapadła decyzja o rozbudowaniu lotniska dla trzydziestki samolotów wielozadaniowych F-16.
Takie lotnisko – które będzie najważniejszą bazą lotniczą w Polsce – generuje hałas i wojewoda wprowadził pięć stref ograniczonego użytkowania. Wszystkie przechodzą przez osiedle Marlewo – małe i leżące na wylocie pasa startowego. - O strefach dowiedzieliśmy się nieoficjalnie półtora roku temu i wtedy mieszkańcy powołali Stowarzyszenie – opowiada E. Tyrakowska. – Wojsko zadeklarowało, że dojdziemy do porozumienia, obiecało ugodę, jak powołamy rzeczoznawcę i akustyka i przeprowadzimy wycenę nieruchomości. Każda rodzina wydała po 1-2 tys zł, zatrudniliśmy trzy niezależne od siebie biura i... nic. Usłyszeliśmy, że armia nie zgadza się na wycenę.
Strefa E
Biegli ocenili, że nieruchomości na osiedlu tracą 20 proc. wartości. Według nieoficjalnych szacunków wojska jest to zaledwie 4-5 proc. Według ustaleń dla stref, w najgorszej z nich – E – w ogóle nie mogą mieszkać ludzie. A mieszkają. Stowarzyszenie z trudem uzyskało dwa raporty dotyczące oddziaływania lotniska, oba różniące się od siebie i oba – niekompletne... - Czytamy je z przerażeniem – podkreśla G. Małecki. – Oto np. w czasie ćwiczeń, raz na kwartał, może tu być 8 samolotów szybkich plus 16 z sił narodowych.
Jedynie podczas konfliktu zbrojnego mogą być 32 samoloty. A tyle tu ma stacjonować i będą one wykonywały 3 loty dziennie, czyli sto samolotów! Boimy się hałasu, emisji pyłów, wypadków i katastrof. Stowarzyszenie postuluje wykorzystanie ukośnego pasa bazy, wyprowadzającego samoloty nad las (wojsko się na to nie zgadza), zakazu lotów w weekendy, noce i święta, odszkodowanie za uciążliwości. Wojskowy Zarząd Infrastruktury odpowiada, że nie chce być sędzią i adwokatem we własnej sprawie, i chce, by sprawę rozstrzygnął sąd. A na to nie stać już wielu mieszkańców...
Grzegorz Okoński