Marka Kondrata przetarg nie obowiązuje?
Gdy kilka miesięcy temu włodarze Gdańska drastycznie podnieśli stawki czynszów lokali na Głównym Mieście, zapowiadali że będą organizować przetargi na ich wynajem. Ale, jak się okazuje, nie w każdym przypadku.
24.11.2009 | aktual.: 25.11.2009 10:57
Trzy lokale w bardzo atrakcyjnych lokalizacjach, bez przetargu, dostała Fundacja Gdańska. W jednym z nich może się ulokować winiarnia należąca do Marka Kondrata. Znany aktor jest znajomym prezesa fundacji.
Miasto przekazało w ostatnich tygodniach fundacji trzy lokale, usytuowane wzdłuż Drogi Królewskiej. I nakazało znaleźć najemców "z wyższej półki".
- Nie widzę w tym nic złego, nie będzie przetargów na wszystko. W Warszawie puszczono na żywioł przetarg na lokal w atrakcyjnym miejscu (przy Pl. Wilsona - red.) i mają teraz kebabownię zamiast ambitnej klubokawiarni - mówi Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska.
Co ma się znajdować w lokalach fundacji? W jednym, w którym mieścił się Jazz Club - ambitny klub muzyczny. W lokalu po zakładzie fryzjerskim - kawiarnia i czytelnia, na wzór sopockiej Bookarni. Fundacja rozpisała nawet konkurs na najemcę pierwszego, ale go wstrzymała, gdyż lokal jest zalewany.
A co z trzecim - dwupoziomowym, o powierzchni 500 m kw. - w którym jeszcze dwa lata temu mieściły się Gdańska Galeria Rzeźby i Instytut Morski? Cezary Windborski, prezes Fundacji Gdańskiej, nie ukrywa, że kilka miesięcy temu powiedział Markowi Kondratowi, który tworzy w Polsce sieć sklepów z winami, że na Długim Targu jest do zagospodarowania atrakcyjny lokal...
- Znamy się od dawna, z czasów, gdy byłem wydawcą "Twojego Stylu". Można też powiedzieć, że jesteśmy sąsiadami w Sopocie, gdzie pomieszkuję - przyznaje Windborski.
Z Kondratem podpisał list intencyjny w sprawie "winnej" inwestycji, treści nie chce ujawnić. Zdradza, że aktor ma w ciągu 2-3 miesięcy zdecydować, czy jest zainteresowany, a uzależnić ma to m.in. od decyzji konserwatora i wspólnot mieszkaniowych.
Inni najemcy z Głównego Miasta są niezadowoleni - Czemu ktoś nie startuje w przetargu, tylko dlatego, że ma znane nazwisko? - mówi jeden z nich.
- Nie znałem takich głosów. Jeśli pan Kondrat nie zdecyduje się zagospodarować lokalu, nie wykluczam konkursu. Ale remont i wyposażenie lokalu szacuję na co najmniej milion złotych - mówi Windborski.
Mniejszym zwolennikiem otwartości jest Maciej Lisicki.- Niech nikt nie próbuje mnie przekonywać, że właściciel "Baru pod Rybką" stworzyw takim miejscu coś z wyższej półki - mówi wiceprezydent.
Tymczasem PiS domaga się odejścia Lisickiego.- Jeśli czynsz w tym lokalu będzie niższy niż rynkowy, sprawa znajdzie się w prokuraturze - grozi Wiesław Kamiński, gdański radny PiS.
Lisicki "rynkową" cenę za m kw. szacuje na 90-100 zł. Windborski - na 80-120 zł.
PiS znalazł też wątek polityczny. Kazimierz Koralewski, szef gdańskich radnych PiS, przypomniał, że Kondrat dwa lata temu mówił, że cieszy się, iż PO doszła do władzy, a w telewizyjnej reklamie parodiował Lecha Kaczyńskiego (zapomniał dodać, że naśladował też Donalda Tuska)
. - Nasz cynizm przegonił ich cynizm - nawiązał Koralewski do tej reklamy.
Oprócz Fundacji Gdańskiej, w ostatnich latach trzy lokale bez przetargu otrzymała Gdańska Fundacja Przedsiębiorczości, dwa - Gdańska Organizacja Turystyczna, a jeden - Związek Tatarów.
* Wiesław Kamiński, gdański radny PiS*
Poprzez przekazanie lokali fundacji, doszło do sprytnego ominięcia proceduury przetargowej. Złamany został duch prawa. A można było rozpisać normalny konkurs... Uważamy jako PiS, że Maciej Lisicki nie powinien dłużej pełnić funkcji wiceprezydenta Gdańska. Za dużo było spraw dziwnych i kontrowersyjnych, jak choćby fatalna polityka mieszkaniowa czy naciski na taksówkarzy. Nie zwracamy się wprost o dymisję, bo przyzwyczailiśmy się, że Paweł Adamowicz ma w zwyczaju zamiatać sprawy pod dywan. Ale może np. część radnych PO przejrzy na oczy.
Andrzej Bojanowski, wiceprezydent Gdańska, członek rady fundacji
Wynajem lokali to szansa na realizację przez fundację celów strategicznych. Nie mam takiego poczucia, że straciliśmy ileś tysięcy czy milionów, które mogły wpłynąć do budżetu miasta z tytułu czynszów. One i tak wrócą do mieszkańców, poprzez to, czym zajmuje się fundacja (w poprzednich latach organizowała m.in. koncerty z cyklu "Przestrzeń Wolności", ostatnio wydaje historyczne książki o Gdańsku i organizuje Olimpiadę Wiedzy o Gdańsku-red.). W kontekście tych lokali interesuje nas wyższa półka niż pizzeria czy kebab.