Mariusz Pudzianowski spełnił marzenie chorego chłopca
Oooo, to ty...? Mam do ciebie pytanie -
wyszeptał zaskoczony Oskar Zarański na widok Mariusza
Pudzianowskiego, gdy siłacz stanął wczoraj w drzwiach jego
mieszkania. Chłopczyk przeszedł dwie operacje, podczas ostatniej
usunięto mu guza mózgu. Teraz jest w trakcie drugiej
chemioterapii. Rokowania są dobre - pisze "Dziennik Zachodni".
Spotkanie z największym siłaczem na świecie było największym marzeniem 7-letniego Oskara, który mieszka w Bytomiu Stroszku. Chłopiec wie o sportowcu wszystko: zna przebieg jego kariery, dokonania, a nawet wymiary. Kiedy zaczniesz trenować? - pytał Pudzian. Ale ja nie chcę być taki jak ty. Chcę zostać antyterrorystą! - odpowiedział rezolutnie chłopiec. Pokazał swemu nowemu olbrzymiemu przyjacielowi ulubione książki i zeszyt - taki szczególny, w którym zapisuje informacje o Pudzianowskim i wkleja wycinki z gazet z artykułami na temat idola. W nagrodę Oskar dostał od Strong Mana koszulki, plakaty i inne gadżety.
Izabela i Grzegorz Zarańscy o chorobie syna dowiedzieli się rok temu, tuż przed sylwestrem. Najpierw zaczęło mu uciekać oko, potem pojawiły się inne problemy. W końcu trafiliśmy do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki. Chirurdzy usunęli Oskarowi 70% nowotworu, z resztą poradziła sobie chemioterapia. Rezonans pokazał, że tam nie ma ani kropki. Wierzę, że zwyciężymy- mówi Grzegorz Zarański.
Mariusz Pudzianowski świetnie dogadywał się z Oskarem. To mi sprawia przyjemność nawet większą niż zwycięstwa w zawodach. Udało mi się w życiu, więc próbuję pomagać innym. Z dziećmi potrafię się dobrze dogadać. Współpracuję z kilkoma fundacjami, przekazuję różne przedmioty na aukcje. Ostatnio podarowałem swój złoty puchar z mistrzostw świata. Będzie licytowany dla rodzin ofiar z kopalni Halemba - mówił Pudzian. (PAP)