Marek Trela pozwał stadninę w Janowie Podlaskim. Domaga się wypłacenia wynagrodzenia za trzy miesiące
• Były prezes stadniny w Janowie Podlaskim pozwał ją do sądu
• Marek Trela utrzymuje, że został niesłusznie zwolniony bez zachowania okresu wypowiedzenia
• Trela został odwołany z funkcji 19 lutego 2016 r. przez prezesa ANR
• Trela wnosi o wypłacenie mu 36 tys. zł.
28.06.2016 | aktual.: 28.06.2016 15:20
Były prezes stadniny koni w Janowie Podlaskim Marek Trela podtrzymał przed sądem, że niesłusznie zwolniono go ze stadniny bez zachowania okresu wypowiedzenia i chce przywrócenia do pracy. Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej rozpoczął we wtorek badanie jego pozwu.
Sąd spytał strony o możliwość zawarcia ugody - powód i pozwani wyrazili gotowość do rozmów, ale na tym etapie postępowania nie ustalono kompromisu i do ugody nie doszło. Sprawa została odroczona do 27 września.
Trela został odwołany z funkcji prezesa 19 lutego przez prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych, która nadzoruje stadninę. Tego samego dnia odwołano też prezesa Stadniny Koni w Michałowie Jerzego Białoboka oraz specjalistę ds. hodowli w ANR Annę Stojanowską. Oni również złożyli pozwy do sądów pracy. Powodem zwolnienia tych osób była m.in. "utrata zaufania".
Pełnomocnik stadniny Koni w Janowie Podlaskim adwokat Grzegorz Fertak wniósł o oddalenie pozwu w całości. Jego zdaniem umowa z Trelą została zawarta na czas pełnienia funkcji prezesa stadniny i taka umowa wygasa w momencie, gdy osoba zostaje odwołana ze stanowiska. Nie przysługuje tu żaden okres wypowiedzenia.
Trela zeznał przed sądem, że pracę w stadninie w Janowie Podlaskim rozpoczął w 1978 r., gdzie pełnił różne funkcje. Na prezesa został powołany w 2000 r. - powołanie nie było ograniczone kadencją. Równocześnie podpisano z nim umowę o pracę na czas pełnienia funkcji prezesa (nie określoną żadnym terminem). Powód uznał, że umowę z nim zawartą należy traktować jako umowę o pracę na czas nieokreślony, z czego wynikałby trzymiesięczny okres wypowiedzenia z wynagrodzeniem za ten czas. Trela wnosi o wypłacenie mu z tego tytułu 36 tys. zł.
- Uznaję prawo właściciela do wymiany zarządu, ale jako zatrudniony pracownik spodziewałem się innego potraktowania - jak pracownika - czyli formy wypowiedzenia, no i uzasadnienia decyzji o odwołaniu z funkcji - mówił Trela.
Zeznania świadków
Wezwany na świadka wieloletni pracownik Agencji Nieruchomości Rolnych Grzegorz Młynarczyk zeznał, że w spółkach zajmujących się hodowlą, uznanych za strategiczne przez ministra rolnictwa, już w latach 90. zrezygnowano z kadencyjności prezesów zarządów. Wprowadzone potem jednoczesne umowy o pracę na czas pełnienia funkcji w zarządzie miały bardziej związać obie strony i służyć stabilności spółek. - Prezesami spółek były osoby wysoko wykwalifikowane. Chodziło o to, aby nie byli "podkupywani" przez inne podmioty gospodarcze - wyjaśnił.
Drugi świadek - wieloletni pracownik ANR Mirosław Helta - powiedział, że taki rodzaj umowy o pracę na czas pełnienia funkcji prezesa oznaczał, iż po odwołaniu z funkcji prezesa umowa o pracę była automatycznie rozwiązywana. Zasady te były stosowane wobec wszystkich odwołanych prezesów spółek, nie tylko wobec Treli.
Jak tłumaczył, tego rodzaju umowy powiązane etatu z powołaniem na prezesa wprowadzono z "powodów ekonomicznych", bo wcześniej było tak, że zawierane umowy o pracę wymagały wypowiedzenia, a odwołani prezesi korzystali wtedy z długich zwolnień lekarskich i nadal pobierali wynagrodzenia. - Prezesi nie zarabiali mało. Nieraz trzeba było płacić wynagrodzenie dwóm osobom, bo już był nowy prezes - mówił Helta. Dodał, że to obciążało spółki, które bywały w złej sytuacji finansowej.
Zmiany w stadninie w Janowie Podlaskim
Odwołanie Treli w lutym ze stanowiska prezesa janowskiej stadniny spotkało się z oburzeniem środowiska hodowców koni w kraju i za granicą; wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów.
Zwolnienie Treli ANR uzasadniała "brakiem odpowiedniego nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi arabskimi czystej krwi". Prezesom obu stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie zarzucono też dopuszczenie "do pobierania przez zagranicznych kontrahentów większej liczby zarodków niż dopuszczają to polskie regulacje" oraz "zawieraniem przez zarządy obu spółek umów dzierżawy klaczy z zagranicznymi ośrodkami hodowlanymi w sposób, który nie zabezpieczył w pełni interesów polskich podmiotów oraz ograniczał możliwości dochodzenia roszczeń".
Na początku marca ANR złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa ws. nieprawidłowości w stadninach Janowie i Michałowie. Śledztwo dotyczące niegospodarności, jakiego miały się dopuścić odwołane w lutym władze stadnin, prowadzi Prokuratura Regionalna w Lublinie.
Po zwolnieniu Treli, prezes ANR powołał na stanowisko prezesa janowskiej stadniny Marka Skomorowskiego z wykształcenia ekonomistę, który wcześniej m.in. był zastępcą dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR. Ta nominacja też była krytykowana, wskazywano, że nowy prezes nie ma odpowiednich kwalifikacji.
W marcu w stadninie w Janowie padły dwie klacze - Preria i Amra - należące do stadniny koni Halsdon Arabians, której właścicielką jest Shirley Watts, stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich Pride of Poland. Oba konie zostały niegdyś kupione przez Watts właśnie na aukcjach w Janowie.
Według dotychczasowych ustaleń prokuratury konie padły z powodu skrętu jelit. W październiku 2015 r. w podobnych okolicznościach jak klacze Watts, z powodu skrętu jelit, padła inna utytułowana klacz janowskiej stadniny - Pianissima - co również było jednym z powodów odwołania Treli.
ANR ogłosiła w kwietniu konkurs na stanowisko prezesa stadniny w Janowie. Zgłosiło się 17 kandydatów. Nowym prezesem został prof. Sławomir Pietrzak - naukowiec z Katedry Hodowli i Użytkowania Koni Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, który jest też międzynarodowym sędzią w ujeżdżeniu i trenerem jeździectwa.