Marek Suski: Prokuratura traktuje Jarosława Kaczyńskiego po białorusku
Tygodnik "Newsweek" ustalił, że właśnie rozpoczęto kontrolę akt dot. umorzenia śledztwa w sprawie nieujawnienia przez Jarosława Kaczyńskiego w oświadczeniach majątkowych ponad 400 tys. zł darowizny od klubu PiS na koszty adwokackie. – To białoruskie standardy – oburza się członek komitetu politycznego PiS Marek Suski.
26.10.2013 | aktual.: 26.10.2013 12:31
Według informacji tygodnika Prokuratura Generalna zleciła Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie zbadanie akt tego śledztwa i sprawdzenie, czy decyzja o umorzeniu była słuszna. – Zlecenie takiej kontroli jest standardową procedurą. Stosujemy ją często w przypadku śledztw, którymi interesują się media – mówi "Newsweekowi" rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk.
To wyjaśnienie nie przekonuje posła PiS Marka Suskiego. – Znam mnóstwo przykładów umorzonych śledztw w sprawach jawnych przekrętów i złodziejskich prywatyzacji, w które Prokuratura Generalna jakoś nie ingerowała. Jak widać, wobec Jarosława Kaczyńskiego stosuje się inne standardy. Białoruskie – komentuje poseł Suski.
Pięć miesięcy temu "Newsweek" ujawnił, że mecenas Rafał Rogalski, były pełnomocnik Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim, był opłacany nie przez samego prezesa Prawa i Sprawiedliwości a przez klub parlamentarny PiS. Po publikacji tygodnika jeden z posłów Platformy zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez Kaczyńskiego, który jego zdaniem powinien był opisać ten fakt w swoich oświadczeniach majątkowych jako darowiznę. Pod koniec września śledztwo w tej sprawie zostało umorzone z powodu – jak to ujęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie – "braku znamion przestępstwa".
Źródło: "Newsweek"