Marek Siwiec: Ukraińcy uwierzyli w nasze europejskie wartości

Ukraińcy po prostu uwierzyli w nasze wartości. Skoro uwierzyli w nasze wartości, nasze - europejskie, myśmy im o tym wielokrotnie mówili - organizujcie się, budujcie społeczeństwo obywatelskie, to jak można ich dzisiaj zostawić? Jak można ich dzisiaj zostawić i powiedzieć, no wiecie, tym razem się nie udało, poczekajmy do następnej okazji - powiedział eurodeputowany Marek Siwiec w "Salonie Politycznym Trójki".

25.11.2004 | aktual.: 25.11.2004 11:29

Kamil Durczok: Wrzenie powyborcze na Ukrainie. Trwa zresztą ciągle. Czym się może skończyć?

Marek Siwiec: Gdyby być precyzyjnym to wrzenie oznaczałoby, że temperatura sięgnęła maksimum....

Kamil Durczok: A pan się spodziewa, że jeszcze może być wyższa.

Marek Siwiec: No ja obawiam się, że może być wyższa. Bo to wszystko co dzieje się niemal z godziny na godzinę, nie służy stabilizacji, nawet tej wysokiej temperatury, służy raczej podgrzewaniu nastroju i uczciwie powiem - taka jest tendencja z obu stron, chociaż nie chce w żaden spsób dedykować winy w stronę tych ludzi, którzy stoją na ulicach. Oni oczekują skutecznych gestów pojednania ze strony władzy, no tych gestów nie ma.

Kamil Durczok: Czyli nie zakłada pan takiego scenariusza, że któraś ze stron sobie odpuści.

Marek Siwiec: Ja mogę zakładać taki scenariusz, ja chciałbym wierzyć w taki scenariusz, bo nawoływania do rozmów, do dialogu, jakiegoś kompromisu jest w tej chwili powszechne i ono nie płynie tylko z Warszawy, choć pierwszy powiedział to prezydent Kwaśniewski. Ale nie ma gestów, które by tworzyły klimat. Ważnym gestem była deklaracja, ale to jest z wczoraj, opozycji, że chcą rozmawiać z prezydentem Kuczmą, te rozmowy się odbyły i właściwie nic z nich nie wynikło. Bo po tych rozmowach ogłoszono wyniki liczenia, które są jakie są, poniżej 3 procent wygrywa Janukowicz. A później w reakcji na to, jest wezwanie do strajku, społecznego nieposłuszeństwa, blokowania dróg, i tak dalej i tak dalej. To nie są gesty, które prowadzą do stołu, tylko wręcz przeciwnie prowadzą na barykady.

Kamil Durczok: Ale gdyby na to popatrzeć z kolei, oczywiście przyjmując polską optykę, popatrzeć z punktu widzenia Janukowycza czy Kuczmy, no to to jest pomysł straceńczy. Stany Zjednoczone już mówią wyraźnie nie - bo sfałszowano, Unia Europejska za chwilę powie to jeszcze wyraźniej, chociaż też dodatkowe pytanie, dlaczego się przez dwa dni tak ociągała i dlaczego trzeba było mocnego polskiego nacisku. W kraju przynajmniej połowa ludzi jest przeciwko. Na co w takim razie liczy Kuczma i Janukowycz.

Marek Siwiec: Dzisiaj będzie kluczowe spotkanie, które absolutnie nie odbędzie się w Kijowie, odbędzie się w Brukseli. Będzie szczyt Unia Europejska - Rosja. I tam padnie pytanie, wczoraj Barroso obiecał to, nam parlamentarzystom wczoraj obiecał to przewodniczący parlamentu Borrel, że ta sprawa zostanie postawiona, bo tak naprawdę Rosja jest również graczem, który nabroił w tej całej sprawie. I dzisiaj, jeżeli Rosja kiwa głową i mówi- tak , jest wszystko dobrze, cały świat mówi - nie, nie jest dobrze, to znaczy, że Rosja wyłącza się z tego kręgu dialogu, który proponuje bardzo skutecznie Unia Europejska, czyli powstaje jakby świat dwóch wartości. I prezydent Putin musi sobie zdawać sprawę z tego, że w momencie, kiedy dla niego będzie wszystko w porządku, a dla całego świata nie będzie wszystko w porządku, to tworzy pewnego rodzaju kazus, za który również będzie musiał płacić, mam nadzieję płacić równie dotkliwie jak - i nawracam teraz do pana pytania - jak Ukraińcy, jeśli będą, czy Janukowicz czy ludzie,
którzy go popierają, udawać że jest wszystko w porządku. Jeżeli mają plan taki, że można budować przyszłość Ukrainy, wbrew połowie mieszkańców i wbrew całemu światu, bądź w izolacji od tego rozwijającego się świata, no to moge tylko ręcę załamać, bo tak się nie da po prostu.

Kamil Durczok: A może część tego rachunku należy wystawić Unii Europejskiej, jak pan myśli jak to jest, że Putin, gdy obserwuje tę dwudniową lukę w stanowisku, no to mówi, dlaczego między te drzwi buta nie wsadzić.

Marek Siwiec: Nie, nie. Wie pan, po pierwsze, prezydent Putin był w tym czasie w Brazylii i zdążył z Brazylii natychmiast po pierwszych wynikach wysłać depeszę gratulacyjną. Więc to nie jest tak, że on na cokolwiek czekał. To co robiła Unia Europejska.... Unia Europejska zbierała dane. Unia Europejska jeśli w ciągu dwóch dnia zastanawiała się co się dzieje i zbierała dane, w końcu zakończyła się misja obserwacyjna, której ja przewodziłem, to wynika tylko z powagi. Tam skłonnośc do używania wielkich słów dotyczy kilku osób.

Kamil Durczok: To skąd panie pośle te doniesienia o tym, że właściwie mocny nacisk i perswazja ministra Cimoszewicza, skłoniły jego europejskich kolegów do zajęcia takiego twardszego stanowiska? To nieprawda?

Marek Siwiec: Są różne instytucje w Unii. A to o czym pan mówi, dotyczyło czasów przed wyborami, bo ja jestem przekonany, że wczoraj miała miejsce ważna dla stanowiska całej Unii, ważna debata w komisji zagranicznej parlamentu europejskiego, gdzie usłyszał dużo prawdy, również z ust polskich deputowanych Javier Solana. A ja rozpocząłem swoje przemówienie od takiego sformułowania - wszyscy jesteśmy winni i nie myślmy o tym jak uciec od odpowiedzialności, tylko jak wziąć na siebie kawałek tej odpowiedzialności za pomoc Ukraińcom. Ale jeżeli mówimy o Ukraińcach, nie mówmy o narodzie, mówmy o milionach ludzi, którzy zaryzykowali. Zaryzykowli swoje kariery. Dzisiaj ryzykują stojąc na mrozie, czy tam na deszczu, ale oni ryzykują fizycznie. Oni po prostu uwierzyli w nasze wartości. Skoro uwierzyli w nasze wartości, nasze - Europejskie, myśmy im o tym wielokrotnie mówili - organizujcie się, budujcie społeczeństwo obywatelskie, to jak można ich dzisiaj zostawić? Jak można ich dzisiaj zostawić i powiedzieć, no
wiecie, tym razem się nie udało, poczekajmy do następnej okazji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)