Marek Siwiec: niech panowie w Bumarze wyciągną wnioski
W moim przekonaniu wnioski z tego, co ujawniono na temat - mówię w cudzysłowiu "Ostrowski", bo to się równie dobrze mogło przy całym szacunku nazywać np. "Malinowski", czy cokolwiek - są takie, że te mechanizmy bywają bardziej skuteczne niż wielka, zmasowana operacja polityczno-lobbingowa, która stała za Bumarem. Więc niech panowie w Bumarze wyciągną z tego też wnioski - mówi w "Sygnałach Dnia" Marek Siwiec.
27.02.2004 10:08
Sygnały Dnia: Panie ministrze, Bumar złożył protest, zresztą nie tylko Bumar, bo inna firma amerykańska starająca się o zdobycie kontraktu na dostawy broni do Iraku, no i ten kontrakt został wstrzymany do czasu wyjaśnienia sytuacji. Czy może być wyjaśniony po myśli Bumaru?
Marek Siwiec: Przede wszystkim muszą być wyjaśnione wątpliwości. Te wątpliwości, które są podstawą protestu, dotyczą wiarygodności dostawcy. Wokół tego, co wypowiedziano po rozstrzygnięciu przetargu, pojawiło się tyle wątpliwości, tyle niejasności co do kryteriów, że w moim przekonaniu to jest bardzo dobra decyzja, ponieważ zawsze byłem zwolennikiem takiej tezy: niezależnie od tego, kto wygra, ważne, żeby przegrani mieli sto procent pewności, że byli gorsi w tym przetargu. Tej pewności nie miał Bumar. A dodatkowo powiem: władze polskie — od prezydenta począwszy, przez premiera, ministra spraw zagranicznych, miałem w tym również swój udział — przekonywaliśmy, tworzyliśmy korzystny klimat polityczny, ale to nie znaczy, że myśmy gwarantowali w jakikolwiek sposób zwycięstwo Bumarowi. Dzisiaj trzeba porównać rubryki, porównać ceny, porównać warunki i na samym końcu trzeba sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie, czy przegraliśmy dlatego, że byliśmy gorsi, czy dlatego, że coś działo "pod stołem", jak to się
mówi umownie. Po to, aby być w pełni przekonanym, że to była rzetelna decyzja, służy zawieszenie realizacji kontraktu i myślę, że w krótkim czasie będziemy wiedzieć, o co tak naprawdę chodziło.
Sygnały Dnia: A pan jest zwolennikiem której tezy? Że byliśmy gorsi, czy coś pod stołem się działo?
Marek Siwiec: Ceny, które zostały zaproponowane na produkt w przypadku firmy, która zwyciężyła i w przypadku Bumaru, bo to porównywałem, są bardzo podobne. Natomiast ta różnica bierze się przede wszystkim z tego, że nasz dostawca, czyli Bumar, założył bardzo dużą kwotę na ubezpieczenie transportu, na sam transport, bo wszakże miało się to odbywać z Polski i tak dalej, i tak dalej. Czyli dzisiaj wygląda na to, że ta cena, która była zaoferowana przez Bumar, była bardzo niekorzystna. Pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć: czy korzystna cena była realna i czy nie była np. zawarowana dodatkowymi warunkami, które mogły tę cenę w przyszłości podwyższać? Tak się czasami w przetargach tu i ówdzie działo. Trzeba to wszystko wyjaśnić i mieć pełne przekonanie (zresztą o tym również rozmawialiśmy, będąc w Waszyngtonie), że tu się odbywa proces transparentny, że tutaj nikt nikogo — obojętne, czy to jest władza tymczasowa w Bagdadzie, czy to jest Departament Obrony, czy to są władze irackie — że nikt nikogo tu
po prostu nie oszukuje.
Sygnały Dnia: Dzisiejsze gazety donoszą, że Bumar sprzedał transportery do Indii poniżej kosztów własnych. To uczciwe według pana?
Marek Siwiec: To, oczywiście, nieuczciwe, to jest samobójcze. Jeżeli interes ma polegać na tym, że ktoś dopłaci do tych transporterów, to chciałbym wiedzieć, kto. W to nie wierzę.
Sygnały Dnia: A może lepiej wejść za wszelką cenę i potem się utrzymać? I dlatego na początek sprzedaż poniżej kosztów.
Marek Siwiec: Państwo wiecie dobrze, że nawet w supermarketach można czasami kupić kilo cukru poniżej ceny, jeżeli istnieje promocja. Jeżeli jeden transporter dotarł poniżej kosztów produkcji po to, żeby sprzedać sto, to znaczy że się opłacało sprzedać 101 transporterów. My nie sprzedajemy broni po cenach dumpingowych, mam nadzieję, że nikt nie sprzedaje po cenach dumpingowych. Po pierwsze to jest karalne, po drugie to się nie opłaca.
Sygnały Dnia: Ile złego narobiła sprawa firmy Ostrowski Arms w przypadku naszych następnych starań o kontrakty zbrojeniowe w Iraku?
Marek Siwiec: Ja uważam, że to jest poważny sygnał ostrzegawczy i to jest bardzo poważne ostrzeżenie, które mówi o tym, jaki to jest rynek, jakiego typu mechanizmy działają, jakiego typu nieformalne układy potrafią nagle okazać się skuteczne. I w moim przekonaniu wnioski z tego, co ujawniono na temat (mówię w cudzysłowiu "Ostrowski", bo to się równie dobrze mogło przy całym szacunku nazywać np. "Malinowski", czy cokolwiek) są takie, że te mechanizmy bywają bardziej skuteczne niż wielka, zmasowana operacja polityczno-lobbingowa, która stała za Bumarem. Więc niech panowie w Bumarze wyciągną z tego też wnioski.
Sygnały Dnia: Nie wiem, czy to nas pociesza, czy nie, ale Brytyjczycy także skarżą się na Amerykanów, że nie dopuszczają ich do przetargów, do wygrania przetargów na dostawy różnego rodzaju sprzętu.
Marek Siwiec: No bo tak naprawdę okazuje się, że te pieniądze trafiają głównie do kieszeni amerykańskich w pierwszym podejściu, czyli jako ci pierwsi kontraktorzy, natomiast później ci dysponenci pieniędzy dystrybuują to już w sposób zupełnie inny. Przecież w Iraku są obecnie i firmy niemieckie, i pojawiają się francuskie, i różne inne, tak że niezadowolenie jest w pełni uzasadnione. Chociaż cały czas pamiętajmy, że to są amerykańskie pieniądze. Jak się pojawią irackie pieniądze, iracki budżet, będziemy mogli wtedy gdzie indziej i, myślę, w sposób dużo bardziej skuteczny o te kontrakty się upominać. Po to między innymi jesteśmy w Iraku.
Sygnały Dnia: Panie ministrze, dotarła do nas informacja, że będzie pan kandydował do Parlamentu Europejskiego. Czy to prawda?
Marek Siwiec: Cieszę się, że tak jestem wysoko notowany przez... Skąd informacja dotarła, bo nawet...?
Sygnały Dnia: To jest depesza Polskiej Agencji Prasowej: "Marek Siwiec, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, będzie jednym z wielkopolskich kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego" — to informacja od szefa SLD w Wielkopolsce Józefa Nowickiego.
Marek Siwiec: Pochlebia mi ta rekomendacja. W momencie, gdy będą rozpatrywane listy kandydackie, na pewno będę ją traktował bardzo poważnie. Jestem zainteresowany kandydowaniem.