Marek Pol: utrzymywanie protestu kolejarzy graniczy z absurdem
Jestem zaskoczony zachowaniem naszych partnerów z tej grupy (części kolejarskich związków zawodowych), która kiedyś w pewnym momencie znienacka rozpoczęła protest głodowy, nie ostrzegając przed tym ani razu, a teraz jest gotowa — pomimo potwierdzenia przez rząd bardzo wysokich kwot przeznaczanych w roku przyszłym na kolej i pomimo wyjątkowo korzystnego dla kolei zróżnicowania w Sejmie. Utrzymywania akcji protestacyjnych graniczy z absurdem, moim zdaniem - powiedział wicepremier Marek Pol w radiowych "Sygnałach Dnia".
22.12.2003 | aktual.: 22.12.2003 10:47
Sygnały Dnia: W sobotę o osiemnastej głodówkę zakończyło ostatnich dwunastu kolejarzy. Część związków zawodowych złożyło swój podpis pod porozumieniem już w piątek, ale część — i to ta decydująca o proteście — zapowiedziała, że podpisu swojego (a to miało stać się dzisiaj) nie złoży. I co dalej, panie premierze?
Marek Pol: Dalej mamy sytuację taką, jak panowie opisaliście. Jest dokument, który określa to, co dalej dziać się na kolei będzie. Mam nadzieję, że brak podpisu części związków zawodowych nie zatrzyma procesu przeobrażeń. Ja w ogóle jestem zaskoczony zachowaniem naszych partnerów z tej grupy, która kiedyś w pewnym momencie znienacka rozpoczęła protest głodowy, nie ostrzegając przed tym ani razu, a teraz jest gotowa — pomimo potwierdzenia przez rząd bardzo wysokich kwot przeznaczanych w roku przyszłym na kolej i pomimo wyjątkowo korzystnego dla kolei zróżnicowania w Sejmie. Abstrahuję od tego, czy to się utrzyma, ale przecież kolej dostała prawie pół miliarda kolejne złotych mimo tego. Utrzymywania akcji protestacyjnych graniczy z absurdem, moim zdaniem.
Sygnały Dnia: Panie premierze, ale gdyby tego strajku nie było, to tych kwot mogłoby nie być.
Marek Pol: Te kwoty byłyby, w każdym razie te, o których mówi rząd i za które rząd w czasie rozmów — najpierw z marszałkami województw, potem ze związkowcami — zaręczył. My zagwarantowaliśmy wspólnie z premierem Hausnerem, że jeżeli okazałoby się, że nowy system finansowania samorządów nie pozwala zrealizować tych zobowiązań wobec kolei, które są nieodzowne, to nawet posuniemy się do nowelizacji budżetu państwa. A więc te kwoty byłyby na pewno. Oczywiście, pojawiła się dodatkowa kwota, trochę jak z nieba spadła dla kolei. Nie jestem pewny, czy ona się w Senacie utrzyma, bo to nie pojawiło się znikąd, to zabrano z wielu różnych miejsc, z bardzo wielu różnych zadań państwa. Ale tak jak powiedziałem, na rok przyszły przy odpowiednich stopniowych zmianach na kolei i coraz większym udziale wpływu samorządów na kolej, pieniędzy wystarczy. A więc tak jak powiedziałem, dziś protestowanie przeciwko jakimkolwiek zmianom na kolei jest nieporozumieniem.
Sygnały Dnia: Ta dodatkowa kwota, o której pan premier mówi, te 550 milionów złotych, to poprawka Prawa i Sprawiedliwości do Ustawy budżetowej na rok 2004. Zdaje się, że dla rządu było to spore zaskoczenie, że taka poprawka po pierwsze, że pojawiła się, a po drugie, że w ogóle przeszła. Ale tutaj to nie samobój ze strony rządu chyba nastąpił, ponieważ jeden z przedstawicieli rządu powiedział, że Senat prawdopodobnie odrzuci taką możliwość. No i teraz tak: związki mówią: Zaraz, zaraz, to my podpiszemy dopiero wtedy, kiedy cała ustawa budżetowa przejdzie i te 550 milionów złotych będzie dla nas zagwarantowane.
Marek Pol: Kwota, którą uchwalił Sejm nie była przewidywana ani przez rząd, ani przez związki zawodowe. Nie spodziewał się, że jedna z poprawek opozycji, która tak jak powiedziałem nie tworzyła pieniędzy, a zabierała je z różnych miejsc, np. również z naprawy dróg, ale również z wielu innych obszarów, nie tylko z Ministerstwa Transportu, ni stąd, ni zowąd pojawiła się jako coś nowego. Rozmawialiśmy z naszymi partnerami związkowymi, z samorządami na temat tych kwot, które były w planie, były przewidywane na rok przyszły i one są prawie dwukrotnie wyższe niże we wszystkich poprzednich latach bywało. A więc tak jak powiedziałem — bez kwoty, które przyznał Sejm (nie wiadomo, czy Senat je utrzyma), z całą pewnością kolej regionalne można przeobrażać i mogą one funkcjonować. I przywiązywanie się nadmierne do tej kwoty, którą ustalił Sejm, moim zdaniem, byłoby błędem. Oznaczałoby to, że rzeczywiście ileś tam dziedzin zostanie pozbawionych pieniędzy po to, aby dołożyć jeszcze więcej aniżeli dołożyliśmy na rok
przyszły kolejom.
Sygnały Dnia: Ale chyba także błędem jest mówienie o tym, że rząd zrobi wszystko, by Senat tę poprawkę o kwocie 550 milionów złotych odrzucił. Przecież kolejarze to słyszą i wnioski wyciągają.
Marek Pol: Oczywiście, tylko przypominam, że Sejm przedłożył określony kształt budżetu państwa do Sejmu. Nie przedkładał go dla kogoś bądź przeciwko komuś, a dzielił skąpe jak zwykle środki pomiędzy różne dziedziny życia w Polsce. Rozumowanie na zasadzie „załatwimy dla kolei, niech reszta się martwi sama” jest i słuszne. A więc trzeba bardzo dokładnie przeanalizować to, komu Sejm zabrał, a zabrał wielu dziedzinom, i zastanowić się, czy te dziedziny nie są w jeszcze większej potrzebie aniżeli kolej, choć kolej, oczywiście, też zawsze potrzebuje pieniędzy. I tak na pewno będzie myślał Senat. A więc ja powiedziałem: nie przywiązujmy się przesadnie do kwoty 550, bo ona się po prostu może w Senacie nie ostać. Ale to nie znaczy, że kolej nie dostanie w przyszłym roku więcej pieniędzy. Dostanie, prawie dwa razy tyle.
Przeczytaj cały wywiad