Marek Dyduch: w polityce nie ma pełnego zaufania
W polityce nigdy nie ma pełnego zaufania, bo weryfikujemy się i przed opinią i przed czynami i postępowaniem, które na co dzień trzeba podejmować i zawsze może się zdarzyć coś, co nas zdyskryminuje, ale to nie jest kwestia Henryka Długosza, a każdego polityka - powiedział Marek Dyduch w "Salonie Politycznym Trójki".
17.07.2003 | aktual.: 17.07.2003 12:50
Jolanta Pieńkowska: Czy po wczorajszym posiedzeniu rady Wojewódzkiej SLD uważa Pan, że poseł Henryk Długosz jest dobrym szefem SLD w świętokrzyskiem?
Marek Dyduch: Jest szefem, który wypełnia swoją rolę i prowadzi organizację wojewódzką, a na ile jest dobry to ocenią jego koledzy.
Jolanta Pieńkowska: Ale mówi Pan, że prowadzi organizację wojewódzką, ale już rozwiązano organizację w Skarżysku i w Starachowicach.
Marek Dyduch: W Skarżysku rozwiązano organizację na wniosek zarządu wojewódzkiego i Henryka Długosza, czyli jego reakcje w sytuacjach nieprawidłowych są takie jakie powinny być.
Jolanta Pieńkowska: I ma Pan pełne zaufanie do Henryka Długosza?
Marek Dyduch: W polityce nigdy nie ma pełnego zaufania, bo weryfikujemy się i przed opinią i przed czynami i postępowaniem, które na co dzień trzeba podejmować i zawsze może się zdarzyć coś, co nas zdyskryminuje, ale to nie jest kwestia Henryka Długosza, a każdego polityka, albo coś, co jest bardzo przydatne dla tego, co robimy. Więc na dziś Henryk Długosz jest po kampanii wyborczej przecież w SLD i pełni funkcję przewodniczącego.
Jolanta Pieńkowska: Ale nie startował do zarządu partii kiedy Leszek Miller powiedział, że za to, co się działo w Starachowicach odpowiedzialność ponoszą też władze wojewódzkie.
Marek Dyduch: Poczuł się urażony i powiedział, że jeżeli jest taka ocena przewodniczącego, nie będzie kandydował.
Jolanta Pieńkowska: Znaczy poczuł się urażony, a nie poczuł się winny?
Marek Dyduch: Tak, poczuł się urażony.
Jolanta Pieńkowska: A Pan nie uważa, że jest winny temu, co się działo w Starachowicach.
Marek Dyduch: Moja ocena nie może być jednoosobowa.
Jolanta Pieńkowska: Ale jest Pan sekretarzem generalnym partii.
Marek Dyduch: No dobrze, ale Henryka Długosza wybierały struktury wojewódzkie, każda struktura w SLD jest samodzielna, można ingerować w nią tylko wtedy, kiedy narusza prawo albo statut. Henryk Długosz nie naruszył prawa, czy statutu, więc trudno mi ingerować w te sprawy.
Jolanta Pieńkowska: Włodzimierz Nieporęt mówił w Trójce, że sądząc z tych wszystkich informacji, które do nas docierają w Świętokrzyskiem, jest sytuacja niezmiernie naganna.
Marek Dyduch: Ja myślę, że to jest zbyt pochopna ocena, Pan Włodzimierz Nieporęt jest dwa dni, w tej chwili trzeci dzień urzędującym rzecznikiem dyscypliny, powinien bliżej się zapoznać z tym, co się dzieje w Świętokrzyskiem. Wczoraj spędziłem cały dzień, odbyła się bardzo dogłębna debata w sprawie i Starachowic jest tam określone stanowisko polityczne, również rady wojewódzkiej, krytycznie nastawione do tego, co się wydarzyło w Starachowicach, ale jednocześnie z wolą wyjaśnienia pełnej tego co tam jest, jest tam dużo sprzeczności mimo wszystko. Postępowanien jest objęte tajemnicą. Musimy poczekać na finał tego postępowania.