Marek Dyduch: likwidacja kopalń wymaga akceptacji społecznej
Głosowałem za poprawką, która umożliwia likwidację kopalń poprzez łączenie, czyli przeprowadzenie tego procesu jak dotychczas. W kopalniach już zaczyna brakować górników do pracy na dole. Niektóre asortymenty węgla, które są potrzebne na rynku, są już niewydobywane. Likwidacja kopalń przez łączenie jest bardziej elastyczna, daje pewne możliwości postępowania, które ten proces usprawnią, a nie utrudnią - powiedział Marek Dyduch, sekretarz generalny SLD w "Salonie Politycznym Trójki".
18.11.2003 | aktual.: 18.11.2003 11:54
Jolanta Pieńkowska: Dwie godziny temu zakończył się strajk ostrzegawczy górników. Jeśli rząd nie zmieni decyzji o likwidacji kopalń, górnicy zapowiadają, że w grudniu czeka nas strajk generalny. Pan w tej sprawie, w sprawie likwidacji kopalń głosował przeciwko rządowi, dlaczego?
Marek Dyduch: Głosowałem za ustawą, więc generalnie zgadzam się z potrzebą restrukturyzacji polskich kopalń.
Jolanta Pieńkowska: Ale nie godzi się pan na likwidację.
Marek Dyduch: Nie, godzę się na likwidację, ale w inny sposób. Ja głosowałem za poprawką, która umożliwia likwidację poprzez łączenie kopalń, czyli przeprowadzenie tego procesu jak dotychczas, czyli do tej pory zlikwidowaliśmy ponad 20 kopalń w Polsce i ten proces można by w ten sposób zrobić.
Jolanta Pieńkowska: Ale na likwidację poprzez łączenie nie godzi się rząd, czyli to było przeciwko rządowi.
Marek Dyduch: Nie, to było głosowanie za pewnym rozwiązaniem w starej koncepcji. Ja przypomnę, że w kopalniach już zaczyna brakować górników do pracy na dole. Przypomnę, że niektóre asortymenty węgla, które są potrzebne na rynku są już niewydobywane, więc ja uważam, że likwidacja kopalń przez łączenie jest bardziej elastyczna, daje pewne możliwości postępowania, które ten proces usprawnią, a nie utrudnią.
Jolanta Pieńkowska: Ale tak nie uważa ani premier, ani wicepremier Hausner.
Marek Dyduch: I dlatego większość parlamentarna tak zadecydowała. To była kwestia wyboru. Ja uważam, że likwidacja kopalń wymaga też pewnej akceptacji społecznej. Ten dialog ze związkami zawodowymi rząd mimo że prowadził wydaje się, że mógł osiągnąć więcej, więcej kompromisów w tej sprawie, bo to są bardzo trudne procesy i stąd wyraziłem opinię części parlamentarzystów SLD, ale też uczestniczyłem w rozmowach ze związkami zawodowymi górniczymi, które ponosiły te problemy. Uważam, że część racji tam była. Więc jest to spór o sposób, ale nie o cały kształt. Ja uważam, że oczywiście trzeba racjonalizować w Polsce wydobycie, a przez to ograniczać ilość kopalń w Polsce.
Jolanta Pieńkowska: Tak, to prawda, tylko że premier mówił w niedzielę w Trójce i podtrzymał to i wczoraj, podtrzymał to też Jerzy Hausner, że rząd w sprawie górników postępowania nie zmieni. Premier mówił w niedzielę, że strajku się nie obawia, a tych, którzy głosowali przeciwko rządowi czekają konsekwencje. Boi się pan tych konsekwencji wobec pana wyciąganych?
Marek Dyduch: Nie, nie boję się, bo w klubie nie było dyscypliny w tej sprawie, nawet nie było głosowania kierunkowego o większości, która miałaby głosować o rozwiązaniu.
Jolanta Pieńkowska: Ale premier powiedział, że takie konsekwencje będą.
Marek Dyduch: Premier i rząd muszą się też liczyć z tym, że na zapleczu politycznym, czyli samego SLD musi być też jakiś dialog. Muszą być wyjaśnione sprawy, które są istotne dla pewnych obszarów życia publicznego, gospodarczego, społecznego.
Jolanta Pieńkowska: A tego dialogu nie ma?
Marek Dyduch: Jest moim zdaniem niewystarczający, niejednokrotnie podkreślałem, że więcej, że on musi tłumaczyć, dlaczego podejmuje określone decyzje, jakie skutki one przynoszą. Każdy ma prawo do oceny, również na zapleczu politycznym, zarówno w klubie parlamentarnym jak i w samym SLD, ale też z naszymi partnerami społecznymi, ja przypomnę, że w radzie polityczno-programowej SLD są również związki zawodowe, wchodzące w skład OPZZ i trzeba się z tymi partnerami również liczyć przy podejmowaniu ważnych decyzji.