Marek D. nie wyjdzie z aresztu za kaucją
Lobbysta Marek D. będzie aresztowany do 31 stycznia przyszłego roku - tak postanowił Sąd Okręgowy w Katowicach. Sąd rozpatrywał zażalenie prokuratury na decyzję sądu rejonowego, który przed tygodniem zmienił
podejrzanemu areszt na 500 tys. zł kaucji.
29.10.2007 | aktual.: 29.10.2007 16:07
Uzasadnienie decyzji sądu ma być sporządzone w ciągu tygodnia.
Marek D. jest aresztowany od trzech lat. Jeden z jego obrońców, Leszek Cholewa, nie chciał komentować orzeczenia sądu. Musimy przeanalizować treść tego postanowienia - powiedział dziennikarzom adwokat. Pytany, czy to dla niego zaskakująca decyzja, odpowiedział, że stanowiska sądu są "coraz mocniej zaskakujące".
Do sądu, poza prokuratorami i adwokatami Marka D., przyszedł też przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka - nie mógł jednak uczestniczyć w posiedzeniu.
Postanowiliśmy obserwować proces Marka D. w tutejszym sądzie. Niestety nie udało się - sąd z uwagi na interes państwa oraz na dobro postępowania wyłączył możliwość obserwacji przez publiczność - powiedział Łukasz Lasek.
Fundacja Helsińska kontroluje przestrzeganie prawa do rzetelnego procesu, prawa do obrony i wolności osobistej jednostek, stąd nasza obecność - wyjaśnił. Jak zaznaczył, Fundacja nie ma konkretnych zarzutów do działania sądu, ale - dodał - obserwowanie podobnych spraw jest w interesie całego wymiaru sprawiedliwości.
Tydzień temu Sąd Rejonowy Katowice-Wschód nie uwzględnił wniosku prokuratury o przedłużenie Markowi D. okresu aresztowania o kolejne trzy miesiące. Wyznaczył w zamian 500 tys. zł poręczenia majątkowego. Sąd wstrzymał wykonanie swej decyzji do momentu uprawomocnienia się tego postanowienia.
Prokuratura od razu zapowiedziała, że zaskarży tamtą decyzję. Jak podkreślali jej przedstawiciele, postanowienie zostało sformułowane w taki sposób, że gdyby decyzja sądu rejonowego uprawomocniła się, po 30 października Markowi D. i tak upłynąłby okres aresztowania - niezależnie od tego, czy w jego imieniu wpłacono by wyznaczoną kaucję, czy też nie.
W Katowicach toczy się kilka śledztw, w których przewija się nazwisko Marka D. W styczniu prokuratura apelacyjna skierowała do warszawskiego sądu akt oskarżenia przeciwko D., jego asystentowi Krzysztofowi P. oraz b. posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi. Ten ostatni odpowiada za żądanie i przyjmowanie łapówek, dwaj pozostali są oskarżeni o ich wręczanie. Wszystkim grozi do 12 lat więzienia.
Sprawa trafiła ostatecznie do sądu w Pabianicach, który oddalił wnioski obrońców, domagających się m.in. zwrotu sprawy do prokuratury lub umorzenia postępowania wobec D. Już wcześniej pabianicki sąd postanowił, że Marek D. może wyjść na wolność, jeżeli wpłaci 300 tys. zł kaucji. D. nie wpłacał tej kwoty, bo z powodu ciążącego na nim aresztu w sprawie katowickiej i tak nie mógłby wyjść na wolność. Akta rozpatrywanej w Pabianicach sprawy liczą prawie 100 tomów. Było to pierwsze z prowadzonych w Katowicach śledztw związanych z D., zakończone aktem oskarżenia (inne dotyczą m.in. prywatyzacji Cementowni Ożarów, Polskich Hut Stali oraz zamiarów prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej). Reszta wyodrębnionych wątków dotyczy sprawy darczyńców Fundacji "Porozumienie bez Barier" Jolanty Kwaśniewskiej oraz ułaskawienia w 1999 r. przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Petera Vogla, skazanego za morderstwo.
W styczniu 2007 r. Pęczak i Krzysztof P. wyszli z aresztu po wpłaceniu kaucji. Na wolność nie wyszedł wtedy D., który jako jedyny z tej trójki nie wpłacił kaucji - wobec niego był to milion zł. Ponadto był on też aresztowany za inne zarzuty.