Marek Balicki: "Langenort" jest testem na demokrację
Statek "Langenort" jest testem na demokrację w tym sensie, czy potrafimy o poważnych, trudnych, czasem bardzo trudno rozstrzygalnych sprawach rozmawiać w taki sposób, że możemy dojść do uzgodnienia stanowiska, które może być zaakceptowane przez wszystkich. Również w tak trudnych sprawach, jak sprawa aborcji. Przykład tego, co się dzieje wokół wpłynięcia statku do Władysławowa pokazuje, że u nas jest bardzo daleko od atmosfery takiej, która umożliwia poważną debatę przy trudnych sprawach - powiedział Marek Balicki w Salonie Politycznym Trójki.
23.06.2003 | aktual.: 23.06.2003 11:04
Jolanta Pieńkowska: Holenderskie feministki mówią, że wpłynięcie statku "Langenort" do polskiego portu to będzie test na demokrację. A politycy właściwie wszystkich klubów opozycyjnych mówią, że to jest skandal i prowokacja. To co to jest skandal i prowokacja, czy test na demokrację?
Marek Balicki: Ja bym może zaczął od czego innego. Musimy się liczyć z tym, że również w naszym kraju przedstawiciele innych krajów, organizacji pozarządowych z innych krajów będą przedstawiać własne stanowisko. Tak, jak Polacy nierzadko wyjeżdżają do innych krajów demonstrować na rzecz jakiejś sprawy, to takie sytuacje będziemy mieli i u nas. A teraz ważne jest, żeby takie zjawiska przebiegały zgodnie z prawem. Nie jestem pewien, czy wszystko, co we Władysławowie się działo, również w Gdyni było zgodne z prawem.
Jolanta Pieńkowska: Po czyjej stronie, po naszej, czy po stronie holenderskiego statku?
Marek Balicki: Po naszej stronie, to znaczy, ze strony jakich grup. Ja myślę, że zachowanie grupy Młodzieży Wszechpolskiej kierowanej przez jednego z posłów Ligi Polskich Rodzin przekraczało dozwolone granice. To, co mnie niepokoi, to, że pojawiło się napięcie i przemoc, która w tego typu sytuacjach nie powinna mieć miejsca. Stanowić prawo powinny służby państwowe, a nie grupy obywateli naruszając nietykalność innych osób.
Jolanta Pieńkowska: Ale te służby państwowe też mówią, że holenderski statek złamał prawo, bo wpłynął do portu bez zezwolenia?
Marek Balicki: To wiemy z mediów, to jest badane. Z tego, co ja wiem, to minister spraw wewnętrznych i administracji przedstawił stanowisko, które można uznać za stanowisko władz państwowych, że każdy statek ma prawo wpłynąć do polskiego portu. Oczywiście przestrzegając pewnych przepisów. Sprawa zezwolenia na wpłynięcie do portu we Władysławowie jest wyjaśniana z prawa, jak wiemy. I być może to dzisiaj, czy jutro będzie ostatecznie wyjaśnione.
Jolanta Pieńkowska: Ale to jest test na demokrację, czy prowokacja?
Marek Balicki: Ja myślę, że to jest bardzo złożona sprawa. Z jednej strony jest to test na demokrację. Test na demokrację w tym sensie, czy potrafimy o poważnych, trudnych, czasem bardzo trudno rozstrzygalnych sprawach rozmawiać w taki sposób, że możemy dojść do uzgodnienia stanowiska, które może być zaakceptowane przez wszystkich. Również w tak trudnych sprawach, jak sprawa aborcji. To ten przykład, tego, co się dzieje wokół wpłynięcia statku do Władysławowa pokazuje, że u nas jest bardzo daleko od atmosfery takiej, która umożliwia poważną debatę przy trudnych sprawach.
Jolanta Pieńkowska: Ale to chyba w sprawie aborcji było wiadomo od zawsze. Ale jest...
Marek Balicki: Ale pojawiła się przemoc. Po raz pierwszy pojawiła się, czy elementy przemocy. To jest coś nowego.