PolskaMarcinkiewicz: to nie ja zdradziłem, zostałem zdradzony

Marcinkiewicz: to nie ja zdradziłem, zostałem zdradzony

Były premier Kazimierz Marcinkiewicz liczy,
że PiS przegra wybory prezydenckie i do parlamentu. Uważa, że
Donald Tusk jest "kanclerzem" - silniejszym szefem własnego rządu
niż Jarosław Kaczyński. W wywiadzie dla "Dziennika" mówi, że
bracia Kaczyńscy prowadzą politykę histeryczną, a nie historyczną.

Marcinkiewicz: to nie ja zdradziłem, zostałem zdradzony
Źródło zdjęć: © AFP

01.09.2008 | aktual.: 01.09.2008 03:32

Były premier powiedział, że bracia Kaczyńscy chcą prowadzić politykę zagraniczną, wytwarzając stałe napięcie w stosunkach z Niemcami i Rosją. Prowadząc taką politykę, muszą przyjmować serwilistyczną postawę wobec Amerykanów. Postawę bardzo podobną do postawy prezydenta Kwaśniewskiego. Mając dwóch poważnych wrogów, należy mieć potężnego przyjaciela. Tyle, że chcąc zachować jego przyjaźń, musimy się w końcu sprowadzić do roli klienta - zaznaczył.

Jak zauważył, w Polsce trwa bezwzględna walka dwóch ośrodków władzy. Weźmy przykład poprzedniego tygodnia. Jednego dnia otoczenie prezydenta budzi się i ogłasza: prezydent jedzie do Brukseli. Rząd dowiaduje się z mediów. Następnego dnia: najpierw pojedzie do krajów bałtyckich, żeby reprezentować także i ich. A później jeszcze starania otoczenia Lecha Kaczyńskiego, żeby być zaproszonym na szczyt przez prezydenta Sarkozy'ego? To przecież komedia. Tak się nie prowadzi polityki zagranicznej. To harcerstwo - powiedział Marcinkiewicz.

To rząd prowadzi według konstytucji politykę zagraniczną. Jako premier zawsze stałem na czele delegacji na Radę Unii Europejskiej, a gdy pan prezydent chciał przed szczytami w Brukseli wzywać mnie na dywanik, po prostu nie poszedłem. Inna sprawa, że za półtora miesiąca nie byłem już premierem - wspomina.

Kazimierz Marcinkiewicz przyznał, że Lech Kaczyński ma dziś najlepszy PR w Polsce, ponieważ Adam Bielan i Michał Kamiński, specjaliści od marketingu politycznego z PiS, są bezkonkurencyjni. Ale wyraził również nadzieję, że Lech Kaczyński nie wygra wyborów prezydenckich. Jego czyny dowodzą dobitnie jego przekonaniu, że w Polsce będzie dobrze tylko wtedy, gdy jeden wiadomy polityk zostanie premierem. Z każdym innym, nawet człowiekiem z PiS, będzie walczył.

Były premier przemianę PiS nazwał "macierewiczyzacją". Przez dwa lata Jarosław Kaczyński przy pomocy wszystkich służb starał się tropić układ. Jedynym, który wytropił, był układ wykreowany przez te służby. Więc doszedł do przekonania, że układ jest jeszcze głębiej, że w układzie tkwi większość państwa. Przyjął punkt widzenia Macierewicza, który uważa, że poza paroma osobami cała Polska jest w układzie.

Mogę powiedzieć tylko tyle, że zamierzam kiedyś wrócić do polityki - odpowiedział zapytany czy przymierza się do startu w wyborach prezydenckich.

Zapytany na koniec wywiadu jak reaguje na wypowiedzi prezydenta czy lidera PiS o jego osobie, z których wyczuwa się wielkie emocje, odpowiedział: Przypominam sobie za każdym razem, że to nie ja zdradziłem, a zostałem zdradzony.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)