Marcinkiewicz: połowę zarobków wysyłam do rodziny
Każda polska rodzina ma kogoś za granicą i utrzymuje z nim kontakt. Ja do Polski wysyłam połowę sumy, którą zarobię - mówił w "Salonie Politycznym Trójki" Kazimierz Marcinkiewicz, były premier.
04.01.2008 | aktual.: 04.01.2008 12:51
Salon Polityczny Trójki: Spotka się Pan z tymi politykami, którzy z PiS wyszli?
Kazimierz Marcinkiewicz: Tak. Spotkam się. Nie raz, nie dwa, nie trzy. * Na kolacji? W stowarzyszeniu? Czy w partii?*
- Rozmawiamy o polityce konserwatywnej. Poszukujemy takich oprzyrządowań polskiej polityki, które dodadzą do polityki różnych ważnych elementów od wielu lat już nie obecnych. Naprawdę polska polityka przeszła do polityki totalnie bieżącej. Nie pracuje się nad programami, nad ideami, nad uczelniami politycznymi, a to są rzeczy naprawdę istotne. Polską politykę trzeba zmieniać w różny sposób, nie tylko poprzez prowadzenie bieżącej polityki. Do tego z przyjemnością wrócę.
Czyli partii na razie nie będzie? Flauta jest – tak pan Dutkiewicz powiedział. Chyba ma rację, prawda? Flauta na scenie politycznej. Na razie.
- Tak jest. I pewnie ten rok będzie właśnie taki.
Panie Premierze, gazety podają (NBP dla "Dziennika" chyba też wyliczył), że 15 miliardów złotych przysłali Polacy pracujący za granicą swoim bliskim w kraju. Zapytam, ile Pan wysyła?
- Genialne! Ja wysyłam połowę tego, co zarabiam. Dosyć dużo. Spodziewałem się takiego wyniku. Każda polska rodzina ma kogoś w Wielkiej Brytanii czy w Irlandii – ma kogoś za granicą i utrzymuje stały kontakt. To w większości są Polacy żyjący polskim życiem. Bez względu na to, czy wrócą czy nie, oni…
Już wkrótce mieli wracać. Nie bardzo widać.
- Ja nie wierzę w programy specjalnie kierowane na powroty. Ja jestem przekonany, że…
Słyszał Pan w Londynie, żeby ktoś wracał?
- Tak, słyszałem. Ostatnio spotkałem parę osób, które mówią, że kiedy będzie abolicja podatkowa ogłoszona, oni wracają. Czekają na tego rodzaju akty. Generalnie dopiero wtedy, kiedy zmienimy Polskę, kiedy Polska będzie przyjaznym krajem dla mieszkańców i będzie stwarzała takie same jak w Wielkiej Brytanii możliwości rozwoju, zarobku, życia – dopiero wtedy Polacy będą stamtąd wracać.