Marcinkiewicz: PiS nigdy nie zgodzi się na euro
Jest wielka szansa, że do strefy euro wejdziemy w 2012, choć nie wierzę, żeby PiS poparł zmianę konstytucji. Ją zmieni się w ostatniej chwili – uważa gość "Kontrwywiadu" RMF FM Kazimierz Marcinkiewicz. Jak przyznaje, o polityce myśli chłodno. Jeśli do niej wróci, to dopiero przed wyborami prezydenckimi lub parlamentarnymi. A te – jak zaznacza – w normalnym, demokratycznym kraju powinny się odbywać co 4 lata.
RMF FM: Tym, którzy pytają dziś pana, kiedy Polska wejdzie do strefy euro, co pan odpowiada?
Kazimierz Marcinkiewicz: Jest wielka szansa, że w 2012 r. do strefy euro wejdziemy.
W jaki sposób? PiS się ugnie i będzie można zmienić konstytucję?
- Myślę, że konstytucję zmieni się w ostatniej chwili. Ja nie wierzę w to, żeby PiS poparł zmianę konstytucji i wprowadzenie euro w Polsce. Panie redaktorze, proszę zwrócić uwagę: w poniedziałek rozmowa premiera z prezesem Jarosławem Kaczyńskim – jest mowa o euro i jest mowa o tym, że PiS tego nie poprze. Wczoraj rozmowa z prezydentem Lechem Kaczyńskim i Donald Tusk mówi: „Tak – jest zielone światło. Może przekonałem”. Nie. Wiadomo, kto podejmuje decyzje; wiadomo, kto będzie decydował o tym w PiS-ie, czy iść w stronę euro czy nie.
Ale formalnie rzecz biorąc to od PiS-u zależy, a nie od prezydenta. Prezydent ma tutaj głos doradczy. Takie jest prawo i taka jest konstytucja.
- Myślę, że troszeczkę się na tym znam i wiem, kto podejmuje decyzje.
Uważa pan, że w takim razie Platforma powinna czekać na następne wybory i liczyć na to, że osiągnie jakąś większość konstytucyjną dla euro?
- Platforma powinna iść cały czas do przodu. Powinna prowadzić w taki sposób politykę, żeby to opozycja musiała wykonywać ruchy, a nie odwrotnie.
- Ja bym się bał referendum w sprawie euro, ale oczywiście, jeśli nie będzie innego wyjścia, trzeba zrobić także referendum.