Marcin Mastalerek: upadek Amber Gold to afera premiera i jego syna
Poseł PiS Marcin Mastalerek skierował interpelację do premiera w sprawie firmy Amber Gold i współpracy Michała Tuska z OLT Express. Jak tłumaczył, zdecydował się na interpelację, bo Donald Tusk nie odpowiedział na wcześniej zadawane mu publicznie pytania.
Mastalerek zapytał premiera m.in., dlaczego nie ostrzegł Polaków przed firmą Amber Gold i OLT Express, skoro ostrzegał przed nią swojego syna Michała. Jednocześnie poseł PiS ocenił, że M.Tusk nie powinien jednocześnie pracować dla gdańskiego lotniska i OLT Express.
Przed kilkoma dniami Mastalerek przedstawił listę 45 pytań do Donalda Tuska, Michała Tuska, prezesa Amber Gold Marcina Plichty oraz prezesa Portów Lotniczych w Gdańsku Tomasza Kloskowskiego. W poniedziałek Mastalerek poinformował, że otrzymał odpowiedź jedynie od Plichty.
Według Plichty syn premiera zdawał sobie sprawę zarówno z zastrzeżeń KNF do Amber Gold, jak również ze złej sytuacji finansowej firmy OLT Express - relacjonował Mastalerek. Plicha napisał też, że jest nieprawdą, jakoby Amber Gold czy OLT Express zabiegało o zatrudnienie Michała Tuska. - Sam zgłosił się i przedstawił swoją kandydaturę - stwierdził Plichta w piśmie do Mastalerka.
Zdaniem Mastalerka, M. Tusk powinien zrezygnować z pracy w Porcie Lotniczym w Gdańsku. - Nie zamierzam już w tej sprawie niczego komentować - powiedział Michał Tusk.
W ocenie Mastalerka również Kloskowski "powinien zostać pozbawiony pracy". - Szef portu lotniczego niejako załatwiał pracę dla syna premiera w konkurencyjnej firmie - zaznaczył poseł PiS.
Prezes Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy w Gdańsku, Tomasz Kloskowski jest na urlopie i nie udało się z nim skontaktować.
"To wynika z nieznajomości branży"
Rzecznik prasowy portu Michał Dargacz poinformował, że "zarzut o pracy Michała Tuska w OLT Express jako w konkurencyjnej firmie wynika z nieznajomości branży". - Tu nie ma mowy o żadnej konkurencji, tutaj był wspólny interes, gdyż lotnisko współpracuje z każdą linią lotniczą i każdej pomaga - tłumaczył. Dodał, że "zarówno w interesie gdańskiego lotniska, jak i przewoźnika OLT Express było otwarcie jak największej liczby połączeń, takich, które będą się sprzedawać".
Mastalerek zwrócił uwagę, że "syn premiera przyznał, iż w czerwcu ojciec odradzał mu współpracę z OLT". - (Premier) musiał mieć jakieś wiadomości. Dlaczego nie ostrzegł Polaków przed OLT Express i Amber Gold, pomimo tego, że ostrzegał syna? Skąd ta wiedza pochodziła, czy od służb specjalnych? - pytał Mastalerek.
Dopytywany przez dziennikarzy, czy wymaga od premiera, aby ostrzegał przed kłopotami prywatnej firmy, Mastalerek odparł, że jeżeli D. Tusk ostrzega swojego syna, to powinien - jeżeli ma taką wiedzę - ostrzec Polaków. Ocenił też, że nie mamy do czynienia z "aferą syna premiera", tylko "aferą Donalda Tuska i jego syna".
Stowarzyszenie "Stop korupcji" przekazało Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Śródmieście zawiadomienie o możliwości działania na szkodę majątkową spółki Port Lotniczy Gdańsk przez M. Tuska.
- W sytuacji syna premiera, który jednocześnie wykonywał usługi dla OLT Expres mógł mieć miejsce konflikt interesów. Pracując dla tego przewoźnika Michał Tusk zarabiał dwa razy więcej w Porcie Lotniczym - powiedział p.o. prezesa stowarzyszenia "Stop korupcji" Tomasz Kwiatek.
W piśmie do prokuratury, stowarzyszenie "Stop korupcji", które ma siedzibę w Opolu, argumentuje, że w przypadku syna D.Tuska mogło dojść do złamania przepisów 296 i 296a Kodeksu Karnego przeciwko obrotowi gospodarczemu. Zastępca Prokuratura Rejonowego Gdańsk-Śródmieście Małgorzata Popadiuk poinformowała, że zawiadomienie stowarzyszenie poddane zostanie analizie.
- Niewykluczone, że ze względu na miejsce ewentualnego przestępstwa - Port Lotniczy - zawiadomienie trafi do Prokuratury Rejonowej w Gdańsku-Oliwie lub przekazane zostanie Prokuraturze Okręgowej, która prowadzi już śledztwo ws. Amber Gold - dodała Popadiuk.
Sprawa Amber Gold
Amber Gold sp. z o.o. to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. W poniedziałek poinformowano, że zapadła decyzja o jej likwidacji. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym 10 proc. w skali roku, co znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
Działalność spółki wzbudziła wątpliwości Komisji Nadzoru Finansowego, która wpisała ją na "czarną listę" ostrzeżeń. O spółce zrobiło się głośno kilka tygodni temu, kiedy problemy finansowe zgłosiły tanie linie lotnicze OLT Express. Amber Gold było ich głównym udziałowcem. Spółka poinformowała, że wycofuje się z inwestycji w linie lotnicze OLT Express. Powodem - jak informował Amber Gold - było zablokowanie przychodów ze sprzedaży biletów OLT przez operatora płatności.
Ze spółką OLT Express współpracował pracujący w Porcie Lotniczym w Gdańsku syn premiera. W wywiadzie dla trójmiejskiej "Gazety Wyborczej" Michał Tusk mówił, że jego ojciec nie był zachwycony tym, iż zatrudnił się na lotnisku. "Ale też nie powiedział jednoznacznie, bym tam nie szedł" - powiedział syn premiera.
Szef Amber Gold Marcin Plichta w tygodniku "Wprost" stwierdził, że Tusk zdradzał tajemnice handlowe swojego pracodawcy, czyli Portu Lotniczego w Gdańsku. - Przyniósł nam konkretną informację o tym, ile Port Lotniczy w Gdańsku bierze od naszej konkurencji, konkretnie od Wizz Air, za obsłużenie jednego pasażera. Tego typu dane są jedną z najpilniej strzeżonych informacji. W grę wchodzą potężne pieniądze. Bywa, że linie lotnicze miesiącami negocjują z lotniskami opłaty - podkreślił Plichta.
M. Tusk cytowany przez "Wprost" kategorycznie zaprzeczył, że przekazał OLT taką informację.
Inną kwestią podnoszoną przez media jest łączenie przez syna premiera pracy dziennikarskiej z prowadzeniem usług PR dla OLT Express. 12 kwietnia M.Tusk na łamach gdańskiej "Gazety Wyborczej" opublikował pożegnalny felieton. Od niespełna miesiąca był już piarowcem linii lotniczej należącej do Amber Gold. Tymczasem 23 marca w "Magazynie Trójmiejskim" "GW" ukazał się duży wywiad z dyrektorem OLT Jarosławem Frankowskim. M.Tusk w rozmowie z "Wprost" przyznał, że to on sam zadawał pytania i na nie odpowiadał w imieniu Frankowskiego. Materiał w gazecie sygnowany jest nazwiskiem jego redakcyjnego kolegi.