PolskaMarc Minkowski w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej

Marc Minkowski w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej

Już 18 lutego - po raz pierwszy w Teatrze Wielkim, po raz pierwszy z polskimi muzykami - największy z wielkich Marc Minkowski dyryguje: "ROMÉO ET JULIETTE" Hectora Berlioza.

Marc Minkowski w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej

03.02.2006 | aktual.: 03.02.2006 12:46

Jest dziś jednym z największych dyrygentów. Zaczynał jako fagocista. W 1982 założył jeden z najciekawszych zespołów muzyki dawnej - Les Musiciens du Louvre. Dziś dyryguje głównie muzyką okresu baroku, ale nieobce są mu wycieczki w czasy późniejsze ("Holender tułacz" Wagnera, "Orfeusz w piekle" Offenbacha, "Symfonia fantastyczna" Berlioza, "Pelleas i Melizanda" Debussy'ego). Współpracuje głównie z francuskimi scenami operowymi (Palais Garnier, Opera Paris, Opera Comique). Nagrywa dla wielkiej wytwórni Deutsche Grammophone, z którą ma autorski, lukratywny kontrakt.

Jego nagrania oper Haendla (m.in. Juliusz Cezar w Egipcie) czy Rameau ("Dardanus", "Platée", "Hippolyte et Aricie") były prawdziwą rewolucją. Ostatnie nagrania - "Rameau. Un symphonie imaginaire" oraz "Opera proibita" z Cecilią Bartoli - znów olśniewa i zachwyca. Szczególnie to pierwsze jest bardzo szczególne. Minkowski ma słabość do muzyki Rameau. Nagrywał lub wykonywał na scenie kilka dzieła. Nagle, jakby zdziwiony spostrzegł, że Rameau nie pozostawił po sobie utworów instrumentalnych. Że nie napisał instrumentalnej symfonii, choć już w pierwszych pośmiertnych wspomnieniach pisano, że był twórcą operowych symfonii... Oto więc symfonia, to nic, że wyobrażona, wymyślona.

Jaki jest jego sposób na muzykę? Bardzo prosty. To euforia. Genialna jest u Minkowskiego relacja napięć. Przypływ i odprężenie, ściśnięcie i rozluźnienie, narastanie i opadanie. Wszystko, by zwiększać dawkę emocji. By muzyka była bardziej żarliwa. By dobrać się do najgłębszego i podskórnego nerwu. Jeśli piano, to na granicy słyszalności. Jeśli forte, to tak, żeby sprawić ból.

Minkowski bierze do ręki jakąkolwiek muzykę, kładzie ją na pulpit, daje znak i ona brzmi tak, jak jeszcze nigdy dotąd. Ale zawsze wyryje taki ślad, że nie sposób go nie zauważyć, a co dopiero zapomnieć. Każdy dźwięk, akord, frazę i fragment zamienia w kryształ. Nie chodzi tylko o błysk, o świecidełko. Chodzi przede wszystkim o ten rodzaj lśnienia, które staje się filtrem; o prześwietlenie i odbicie tego dziwnego światła tak, aby udzieliło się nam, słuchaczom.

Do pracy z zespołem Teatru Wielkiego-Opery Narodowej Minkowski wybrał "Romeo i Julię" Berlioza - wielki epicki fresk rozpisany na trzech solistów i trzy chóry. Sam także wybrał solistów (François Lis, Marijana Mijanovic, Loïc Félix). Przysłuchujemy się tragicznej historii dwóch weneckich rodów, dwójki młodych, których połączy dopiero śmierć. Ale Romea i Julii nie ma na scenie. Z postaci szekspirowskich obecny jest jedynie Ojciec Laurenty, z którym wszystkie chóry śpiewają w finale pieśń pojednania.

PATRONI MEDIALNI KONCERTU:

"Gazeta Wyborcza"
RMF Classic

PARTNERZY KONCERTU:

Ambasada Francuska
Instytut Francuski
Universal Music Poland

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)